„Pieniądze nigdy nie przynoszą żadnej idei. To zawsze idea przynosi pieniądze” – mawiał William J. Cameron, amerykański publicysta z początku XX wieku. Potwierdzeniem tego, jak bardzo to twierdzenie jest prawdziwe, jest kariera Elona Muska. Cudowne dziecko ery „dotcomów”. Miliarder, który dzięki rewolucji technologicznej stał się najbogatszym człowiekiem świata. Od najmłodszych lat tryskał pomysłami, ideami i zawsze bardzo umiejętnie je monetyzował – ale zawsze w kolejności opisanej przez W. J.Camerona, nigdy odwrotnie.
Aż do teraz.
Musk decydując się na zakup Twittera po raz pierwszy użył pieniędzy, żeby przenieść swoją ideę. 44 mld dolarów, jakie zapłacił za tę platformę, może nie sprawiły, że poczuł się biedniejszy (jego majątek szacuje się na ponad 200 mld dolarów), mimo to od samego początku tej transakcji, czuć, że coś w niej zgrzyta.
Słowa „Musk” i „Twitter” nie brzmią dobrze razem – i nic nie zapowiada, by nagle zaczęły tworzyć harmonię.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.