Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan po niedzielnej eksplozji na ulicy Istiklal w centrum Stambułu jasno wskazuje, gdzie należy kierować podejrzenia. W jego opinii całe zdarzenie „śmierdzi terroryzmem”, a podejrzenia głowy państwa potwierdzać mają ostatnie działania miejscowej policji.
Eksplozja w Stambule. Zatrzymano kobietę
Śledczy donoszą o zatrzymaniu tajemniczej kobiety, która tuż przed wybuchem przez około 40 minut siedziała na ławce w okolicy zdarzenia. Miała wstać tuż po detonacji i opuścić miejsce zdarzenia. Turecka agencja informacyjna Anadolu, powołując się na ministra spraw wewnętrznych Sulejmana Soylu, poinformowała o zatrzymaniu podejrzanej osoby.
W niedzielnym wybuchu zginęło jak dotąd sześć osób, których tożsamość ujawnił gubernator miasta, Ali Yerlikaya. To Arzu Ozosoy i jego córka Yagmur Ucar, Yusuf Meydan z córką Ecrin Meydan oraz Adem Topkara oraz jego żona Mukaddes Elif Topkara.
Eksplozja w Stambule
Wciąż nie podano oficjalnie, co doprowadziło do wybuchu na jednej z centralnych ulic Stambułu. Śledczy prowadzą działania w celu ustalenia wszelkich okoliczności zdarzenia. Z pierwszych informacji przekazywanych przez tureckie media wynikało, że w wyniku wybuchu 11 osób zostało rannych, a jedna osoba zmarła na skutek odniesionych obrażeń. Po godz. 17:00 podano zaktualizowany bilans poszkodowanych, mówiąc o 60 osobach rannych. Ostatecznie ich liczba stanęła na 81.
Głos w sprawie zabrał prezydent Turcji. – Odpowiednie jednostki naszego kraju pracują nad znalezieniem sprawców, którzy stoją za tym podłym atakiem – przekazał Recep Tayyip Erdogan. Polityk stwierdził także, że pierwsze informacje wskazują na atak terrorystyczny.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym uchwycony został moment, w którym doszło do wybuchu. Na trwającym kilka sekund filmie widać, że ludzie w popłochu i panice zaczynają zmieniać obrany wcześniej kierunek, aby jak najszybciej oddalić się z miejsca, w którym miała miejsce eksplozja.
Czytaj też:
Bruksela. Atak nożownika na policjantów, są ofiaryCzytaj też:
Szojgu wraca do tematu „brudnej bomby”. Oskarża nie tylko Ukrainę