Czwartek jest kolejnym dniem, gdy w całej Ukrainie ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Ukraińskie władze informowały, że Rosjanie znów uderzyli w infrastrukturę krytyczną. Jak informuje prokremlowska agencja TASS, głos w sprawie ataków zabrał Dmitrij Pieskow. – Specjalna operacja wojskowa (tak rosyjska propaganda nazywa wojnę w Ukrainie – przyp. red.) trwa, nie zależy od warunków klimatycznych ani pogodowych – powiedział Pieskow. Dodał, że „cele muszą zostać osiągnięte”.
Pieskow stwierdził też, że ostatnie ataki na infrastrukturę krytyczną są skutkiem... „niechęci Kijowa” do prowadzenia negocjacji z Rosją. Podkreślał, że obiekty były „bezpośrednio lub pośrednio związane z potencjałem militarnym Ukrainy”. Rzecznik Kremla zarzucał również Ukrainie, że nie chce „rozwiązać problemu”. Jak przypomina dalej TASS, wcześniej rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony stwierdził, że cele ostrzału „zostały osiągnięte”.
Alarm lotniczy w całej Ukrainie. Rosjanie wznowili ostrzał rakietowy
Od czwartkowego poranka Rosjanie kontynuują atak rakietowy na Ukrainę. Szef Mikołajowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej Witalij Kim przekazał, że pierwsze rakiety zostały wystrzelone około godziny 8 rano. Pół godziny później lokalne media poinformowały, że w Dnieprze słychać było odgłosy wybuchów. Okazało się też, że w niektórych rejonach wstrzymano dostawy energii elektrycznej. Wstępne szacunki mówią, że wskutek tego ostrzału jedna osoba została ranna.
W środę pojawiły się doniesienia, że rosyjskie rakiety uderzyły również w obiekty cywilne. Jak alarmował mer Kijowa Witalij Kliczko, jeden z pocisków spadł na budynek mieszkalny.
Czytaj też:
„Łatwo ich kontrolować, trudno zmobilizować”. Dlaczego Rosjanie przeczekują tę wojnę?Czytaj też:
Zacharowa atakuje Warszawę. „Niedopuszczalne rozpętanie antyrosyjskiej histerii w Polsce”