W niedzielę 20 listopada tureckie samoloty bojowe przeprowadziły naloty na bazy bojowników kurdyjskich w północnej Syrii i północnym Iraku. Ataki wymierzone były w bazy zdelegalizowanej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i syryjskiej kurdyjskiej milicji YPG, która według Turcji jest skrzydłem PKK. W wyniku nalotów zniszczono 89 celów.
W poniedziałek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zarzucił Rosji, że nie wywiązuje się z porozumień, zgodnie z którymi Rosja wzięła na siebie odpowiedzialność za „usunięcie terrorystów z obszaru północnego Iraku i Syrii”.
– Niestety, pomimo wielokrotnych upomnień ze strony tureckiej, zobowiązania te nie zostały dopełnione. W odpowiedzi oświadczamy, że w przypadku niewywiązania się z umów sami podejmiemy niezbędne kroki przeciwko terrorystom – powiedział Erdogan. – W związku z tym uderzyliśmy i wyeliminowaliśmy 12 gniazd terrorystów w Ajn al-Arab (mieście Kobani – red. powiedział turecki prezydent.
Ataki Turcji na cele w północnej Syrii i Iraku
Ankara obwiniła kurdyjskich bojowników o wybuch na alei Istiklal w Stambule 13 listopada, w którym zginęło sześć osób, a ponad 80 zostało rannych. W odpowiedzi na atak terrorystyczny w Stambule w niedzielę wieczorem, Turcja rozpoczęła operację w północnej Syrii i Iraku. Przekazała, że samoloty bojowe zniszczyły 89 celów powiązanych z organizacjami terrorystycznymi.
Ataki wymierzone były w bazy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i stowarzyszoną z nią syryjsko-kurdyjską milicję, Powszechne Jednostki Obrony (YPG), które Ankara uważa za organizacje terrorystyczne.
Jak dotąd żadna grupa nie przyznała się do zamachu w Stambule.
Czytaj też:
Turcja zlikwidowała cele w Syrii i Iraku. Erdogan: Nie będziemy siedzieć cichoCzytaj też:
Turcja wzięła odwet za zamach w Stambule. Są ofiary cywilne