24 lutego Ukraina została zaatakowana przez rosyjskie wojska z trzech stron: południowej, wschodniej i północnej – z terytorium Białorusi. Żołnierze Władimira Putina mieli plan, by w ciągu kilku dni zająć Kijów i zainstalować tam marionetkowe, w pełni podporządkowane Rosji władze. Ten plan Kremla się nie ziścił dzięki walecznej postawie ukraińskich sił zbrojnych, a także kolejnym dostawom broni, które spływały i wciąż spływają z krajów, które wspierają zaatakowane przez Rosję państwo.
Białoruś wesprze Rosję na ukraińskim froncie? Deklaracja Łukaszenki
Od pierwszych dni wojny pojawiają się pytania, czy Alaksandr Łukaszenka zdecyduje się wysłać swoje wojsko na ukraiński front, a co za tym idzie, w bezpośredni sposób dołączyć do wojny. Białoruska państwowa agencja Belta cytuje wypowiedź Łukaszenki, który wskazał, dlaczego wojska białoruskie nie „pomogą” Władimirowi Putinowi wygrać wojny w Ukrainie.
– Nasze siły zbrojne, cóż, ile możemy tam użyć: 35-40 tys? One nie rozwiążą problemu w wojnie z Ukrainą – powiedział polityk, który uzurpuje sobie prawo do sprawowania funkcji prezydenta Białorusi. Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że bezpośredni udział sił zbrojnych Białorusi w Ukrainie tylko „pogorszy sytuację”. – To nie jest rola Białorusi w tym konflikcie – dodał. – My się nie angażujemy, nikogo nie zabijamy, nie wprowadzamy tam siły roboczej. To nie jest konieczne – podsumował.
Alaksandr Łukaszenka stwierdził także, że „wszystko jest w rękach Ukrainy”. – Jeśli Ukraina nie chce widzieć śmierci ludzi, i to w ogromnej liczbie, konieczne jest przerwanie konfliktu. Trzeba to przerwać, należy to przerwać, bo następną rzeczą będzie całkowite zniszczenie Ukrainy – ostrzegł polityk.
Czytaj też:
Oni odczuli, czym jest „operacja” Putina. Wstrząsająca relacja 40-latki z obwodu kijowskiegoCzytaj też:
Gen. Polko radzi Dudzie: Pora zatrudnić ludzi, którzy znają się na robocie