Były prezydent Chin Jiang Zemin zmarł w środę w wieku 96 lat na białaczkę i niewydolność wielonarządową – poinformowały chińskie media państwowe. „Śmierć towarzysza Jiang Zemina jest niepoliczoną stratą dla naszej partii i wojska oraz ludzi ze wszystkich grup etnicznych” – czytamy w liście.
Opisano go jako „naszego ukochanego towarzysza”, wybitnego przywódcę o wysokim prestiżu, wielkiego marksistę, męża stanu, stratega wojskowego oraz dyplomatę, a także wieloletniego bojownika komunistycznego.
Zmarł Jiang Zemin. Podano przyczynę śmierci
Jego śmierć zbiega się w czasie, gdy Chiny zmagają się z najpoważniejszymi protestami od czasu Tiananmen – zwraca uwagę CNN i przypomina, że Jiang doszedł do władzy po krwawej rozprawie z protestującymi w 1989 roku w Pekinie, co doprowadziło do międzynarodowego ostracyzmu wobec Chin.
Wydarzenie to wywołało zaciekłą walkę o władzę na szczycie Komunistycznej Partii Chin między twardogłowymi reakcjonistami a reformatorami. Wskutek tego Jiang, który początkowo był postrzegany jako mozolny biurokrata, został wyniesiony na wysokie stanowisko. Został wybrany na przywódcę kompromisu, w nadziei, że zjednoczy twardogłowych i bardziej liberalnych
Nieobecność Jianga wywołała lawinę spekulacji
W 2011 r. Jiang wystąpił publicznie podczas ceremonii w Pekinie. Miało to miejsce kilka miesięcy po spekulacjach, że zmarł lub był bliski śmierci. 85-letni wówczas Jiang zasiadł na scenie wraz z innymi byłymi i obecnymi czołowymi chińskimi przywódcami w Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie podczas oficjalnego wydarzenia upamiętniającego setną rocznicę rewolucji 1911 r., która obaliła imperialne rządy na kontynencie.
Nieobecność Jianga na obchodach 90. rocznicy powstania rządzącej Partii Komunistycznej w lipcu 2011 r. wywołała spekulacje, że zmarł. Podczas gdy plotki zostały stłumione na kontynencie, były one szeroko omawiane w Hongkongu.
Czytaj też:
Chińczycy mają dość, nie chodzi już tylko o drakońskie lockdowny. Władza utopi protesty we krwi?Czytaj też:
Dziennikarz BBC „pobity i skopany przez policję” podczas protestów w Chinach. Jest reakcja MSZ