Prezydent USA Joe Biden gości przywódcę Francji Emmanuela Macrona po raz pierwszy, odkąd objął urząd w 2021 roku. Wcześniej Macron odwiedził Biały Dom za rządów Donalda Trumpa. Jak relacjonuje Reuters, Biden przyjął prezydenta Francji i jego małżonką Brigitte „uściskami, pocałunkami i szerokimi uśmiechami”. Po rozmowach w Białym Domu przywódcy wystosowali oświadczenie, w którym stwierdzili, że są zdecydowani pociągnąć Rosję do odpowiedzialności „za szeroko udokumentowane okrucieństwa i zbrodnie wojenne popełnione zarówno przez regularne siły zbrojne, jak i jej popleczników” w Ukrainie.
Biden nie wyklucza rozmów z Putinem
Biden oświadczył też, że jest „przygotowany” do rozmowy z Putinem. Jak jednak zaznaczał, taka rozmowa będzie możliwa tylko w sytuacji, gdy Putin będzie chciał zakończyć inwazję. I odbędzie się wyłącznie w porozumieniu z pozostałymi krajami NATO. – Nie zamierzam tego robić sam – zaznaczał prezydent USA. Zapewniał też, że zrobi nic, co zaszkodziłoby ukraińskim interesom
– Jako sojusznicy w NATO wraz z Unią Europejską, grupą G7 i partnerami na całym świecie, Francja i Stany Zjednoczone stawiają czoła ambicjom Władimira Putina, który dąży do podboju i prowadzi brutalną wojnę Rosji z Ukrainą – mówił Biden.
Macron: Musimy ponownie stać się towarzyszami broni
Z kolei Emmanuel Macron zaznaczał, że Francja USA ponoszą „odpowiedzialność za ochronę demokracji po obu stronach oceanu” i muszą stawić czoła „bezpośrednim i pośrednim konsekwencjom wojny w Ukrainie”. – Gdy wobec agresji Rosji na Ukrainę wojna wraca na europejską ziemię, w świetle kryzysu, z jakim borykają się nasze narody i społeczeństwa, musimy ponownie stać się towarzyszami broni – zaznczał.
Przywódcy mówili też o swoich obawach dotyczących „kwestionowania przez Chiny porządku międzynarodowego”. Później, jak relacjonuje Reuters, wraz z małżonkami zjedli nieformalną kolację w jednej z waszyngtońskich restauracji.
Czytaj też:
Rosjanie uciekają z obwodu zaporoskiego. Wycofują się, ale nie z pustymi rękamiCzytaj też:
Andrzej Duda o „prostej drodze do wojny światowej”. „Nie chcę nikogo straszyć”