Ukraińscy żołnierze w związku z dostawami zagranicznej broni muszą przechodzić specjalistyczne szkolenia, by móc ją poprawnie obsługiwać. Ze względów logistycznych i politycznych krajom sojuszniczym o wiele łatwiej jest organizować je na swoim terytorium. Czasami jednak obecność zagranicznych wojskowych wywołuje niepokój lokalnej ludności. Dotyczy to zwłaszcza krajów położonych stosunkowo blisko rosyjskich granic i mieszkańców z mniejszych ośrodków.
Ukraińscy żołnierze w Libavie. Burmistrz uspokaja
Dziennikarze Wirtualnej Polski opisują reakcje Czechów, mieszkających we wsiach wokół Libavy. Na tamtejszy poligon przyleciało ostatnio 700 żołnierzy z Ukrainy, a w najbliższym czasie dołączyć ma jeszcze 800 wojskowych na szkolenia. Czesi martwią się, że tego typu działania mogą ściągnąć na nich uwagę Moskwy.
Wątpliwości co do wspierania ukraińskich wysiłków obronnych nie mają jednak czescy politycy. Reprezentująca lokalne władze Stepanka Ticha zapewniała, że przybycie gości zza wschodniej granicy nie powinno nikomu spędzać snu z powiek. – Wojsko wykorzystuje poligon na swoje potrzeby. Nie dotyczy to mnie ani gminy. Ukraińcy będą przyjeżdżać do nas na zakupy? To wolna przestrzeń, dopóki się odpowiednio zachowują, nie widzę problemu – komentowała polityk.
Ticha: Niektórzy są wiecznymi panikarzami
Jej zastępca Petr Novak zapewniał, że wszystko jest pod kontrolą. – Nie spodziewam się pogorszenia stanu bezpieczeństwa w miejscowości. Rejestrujemy zwiększony ruch żandarmerii wojskowej i uważam, że ćwiczenia są w pełni kontrolowane – mówił. Jego przełożona dodawała, że z czasem przywykła do negatywnych głosów. – Niektórzy są wiecznymi panikarzami. Już się tym nie przejmuję – zapewniała.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Embargo na rosyjską ropę i pułap cenowy obowiązują od dziś. Co się zmieni?Czytaj też:
Polska na celowniku hakerów. Rekordowa liczba ataków