To miasto znika z powierzchni ziemi. Dwie różne twarze katastrofy Bachmutu

To miasto znika z powierzchni ziemi. Dwie różne twarze katastrofy Bachmutu

Zniszczenia w Bachmucie
Zniszczenia w Bachmucie Źródło: WPROST.pl / Karolina Baca-Pogorzelska
– Mieliśmy sytuacje, w których zamiast pomagać rannym obrońcom Ukrainy, jechaliśmy na ewakuacje cywilów z Bachmutu, bo się w końcu zdecydowali, tymczasem na miejscu okazywało się, że są pijani w trupa i nie zamierzają nigdzie wyjeżdżać – mówi „Wprost” Oksana Czorna, medyczka 57. Brygady, jednostki, która w niedzielę ze względów bezpieczeństwa została ewakuowana z ostrzeliwanego non stop przez Rosjan Bachmutu w obwodzie donieckim. Bachmutu, w którym wciąż zostało niemal 15 tysięcy cywilów. Bachmutu, o którym Nikita, jeden z obrońców miasta, mówi nam, że łatwiej byłoby go Ukraińcom odbijać, niż obecnie bronić.

Miasto znika z powierzchni ziemi z dnia na dzień. Mówienie o drugim Mariupolu jest irytujące, bo to jest pierwszy Bachmut, a nie drugi Mariupol. Jedno z najładniejszych miast Donbasu systematycznie niszczone od lata przez Rosjan po prostu niknie w oczach.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni sytuacja, która i tak była już katastrofalna, stała się jeszcze gorsza. Rosjanie są już w mieście, zajęli dwa kwartały mieszkalne na obrzeżach, przy ulicy Maksymenki, o czym pisał m.in. ekspert zajmujący się Marek Kozubel.

Próba zdobycia przez Rosjan Bachmutu trwa od niemal pół roku, oblężenie nasiliło się w lecie, ale jeszcze w lipcu Rosjanie byli relatywnie daleko od południowej części miasta, bo mniej więcej 7 km. Wykrwawiali się, lecz szli dalej. Z tym, że to „dalej” jest dość względne, bo co chwilę byli przez Ukraińców wypychani.

Ambicja, nie militarna logika

– To ciekawe, że oni ładując tu maksymalne siły, wciąż nie radzą sobie z nami, którzy nie walczymy tu maksymalnymi siłami – mówi „Wprost” Nikita, jeden z obrońców miasta.

Źródło: Wprost