7 grudnia Sekretariat Stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi poinformował o rozpoczęciu inspekcji systemu reagowania państwa na akty terroryzmu. W komunikacie zwrócono uwagę, że w trakcie kontroli planowano przemieszczenie sprzętu wojskowego i personelu, czasowe ograniczenie poruszania się mieszkańców i transportu prywatnego po niektórych drogach i terenach publicznych oraz „użycie symulowanych środków destrukcyjnych do celów szkoleniowych”.
Wojna w Ukrainie. Łukaszenka się tłumaczy
Ponad dwa tygodnie po wydaniu tej decyzji, Aleksandr Łukaszenka tłumaczy, co skłoniło go do jej podjęcia. Samozwańczy prezydent przyznał, że „zauważył, że sąsiednie kraje są gotowe do ewentualnej agresji na Republikę Białorusi”. – Przynajmniej widzimy taką gotowość ze strony naszych sąsiadów. Mamy świadomość, kto popycha ich, aby tworzyli napięcia na naszych granicach — mówił na spotkaniu z wojskiem i siłami bezpieczeństwa po testach systemu reagowania państwa w czwartek.
Według białoruskiego prezydenta spowodowało to podjęcie decyzji o przetestowaniu sił natychmiastowego reagowania. – Nasza armia ma tak zwane siły natychmiastowego reagowania. Jeśli coś nieoczekiwanego ma miejsce, to siły te na określony czas są postawione w stan gotowości i wysyłane do miejsca, w którym występują napięcia. Podjąłem decyzję o przetestowaniu tych sił – wyjaśnił.
Akcja białoruskich sił specjalnych. Aleksandr Łukaszenka o powodach
Według niego druga część kontroli dotyczyła „działań antyterrorystycznych”. Prezydent zaznaczył, że nie jest to zadanie wojska, ale KGB, które takie operacje organizuje i nadzoruje, angażując niezbędne środki i siły. – To drugi kierunek, nad którym ostatnio pracowano. (W ramach tych działań – red.) mieliśmy przejąć kontrolę nad różnymi kierunkami, ustalić, gdzie jednostki zostaną rozmieszczone, gdzie wejdą do akcji. Dzisiaj te operacje zostały zakończone. Zarówno siły zbrojne, siły operacji specjalnych, jak i jednostki specjalne są na swoich stałych miejscach rozmieszczenia – poinformował Łukaszenka.
Czytaj też:
Macron ponownie o gwarancjach bezpieczeństwa dla Rosji. „Nie chcę, żeby negocjowali tylko Chińczycy i Turcy”Czytaj też:
Tak ukraińscy hakerzy krzyżują szyki Rosjanom. „Pomagają identyfikować zbrodnie wojenne”