Od kilku dni Stany Zjednoczone nawiedzają potężne burze śnieżne. Zdaje się, że najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w Buffalo w stanie Nowy Jork przy granicy z Kanadą. Lokalne władze mówią już o co najmniej 17 ofiarach śmiertelnych burz od niedzieli wieczorem. W całym kraju mowa jest o co najmniej 37 zabitych.
Burze śnieżne w USA. Trudna sytuacja w Buffalo
Zgony odnotowano w Buffalo i okolicach, na skraju jeziora Erie w zachodniej części stanu Nowy Jork. Zimno i ciężki śnieg utrzymywały się tam przez cały świąteczny weekend.
Jak poinformował przedstawiciel władz hrabstwa Erie Mark Poloncarz, ostatnie ofiary to m.in. ludzie znalezieni w samochodach, a niektórzy w zaspach śnieżnych. Według Poloncarza gdy piekielna zamieć przetoczyła się przez region, około 500 kierowców utknęło w swoich pojazdach na drodze. –Są tacy, którzy utknęli w samochodach na dłużej niż dwa dni – przekazał urzędnik na konferencji prasowej.
W zamieci utknęły nawet pojazdy służb ratowniczych. – Jedenaście karetek pogotowia, które musiały zostać porzucone, zostały odkopane w niedzielę – poinformowały władze. – Ekipa ratownicze ratowały ratowników… to było okropne – powiedział Poloncarz.
Gubernator stanu Nowy Jorku Kathy Hochul powiedziała CNN, że burza jest „najbardziej niszczycielską w długiej historii Buffalo”.
Obfite opady śniegu i zamiecie śnieżne sprawiły, że drogi stały się nieprzejezdne z zerową widocznością. Dodatkowo żywioł sprawił, że zamarzły podstacje energetyczne.
Setki żołnierzy Gwardii Narodowej zostało rozmieszczonych, aby pomóc w akcjach ratowniczych w Nowym Jorku. Policja stanowa brała udział w ponad 500 akcjach ratunkowych do niedzieli.
Czytaj też:
Tatry. Turysta chciał zdobyć Kasprowy Wierch. Poślizgnął się, a lawina porwała go na SłowacjęCzytaj też:
Migranci próbowali przedrzeć się do Polski w Boże Narodzenie. Chcieli pokonać Świsłocz