W państwach autorytarnych zawsze jest problem z kobietami. W tego typu systemach władza jest skupiona w rękach mężczyzn, zajęcia kobiet są zamknięte w triadzie, którą w czasach Cesarstwa Niemieckiego określano jako Kinder, Küche, Kirche (dzieci, kuchnia, kościół).
Ale co wtedy, gdy jakaś kobieta ma większe możliwości? Tu nawet nie chodzi o ich osobiste ambicje, te nie mają żadnego znaczenia.
Ale także w systemach autorytarnych pojawiają się sploty okoliczności, kiedy kobieta uzyskuje daleko posunięte wpływy. Zwykle dla silnie zmaskulinizowanego autorytarnego świata gier o władzę taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania. Jakie to rodzi konsekwencje?
Właśnie obserwujemy to w Korei Północnej. Od trzech pokoleń rządzi tam klan Kimów i o żadnych kobietach na szczytach władzy nie mogło być nawet mowy. Ale nagle zaczęło się to zmieniać. Coraz silniejszą pozycję w kraju zajmuje siostra obecnego przywódcy Kim Dzong Una – Jo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.