Według telewizji, zatrzymani zbierali na Białorusi informacje na temat systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji, a zwłaszcza systemów przeciwrakietowych S-300. Zostali oskarżeni z artykułu 365. białoruskiego kodeksu karnego, mówiącego o zdradzie państwa. Ich wina - jak zapewniono w telewizji - nie budzi wątpliwości.
"Po raz pierwszy wykryto i całkowicie zdemaskowano działalność rezydentury składającej się z 4 obywateli Republiki Białoruś i jednego obywatela Federacji Rosyjskiej - teraz już byłych wojskowych" - oświadczył w programie zastępca przewodniczącego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi Wiktor Wiegiera.
Jako "główny rezydent" został przedstawiony białoruski major jednostki rakietowej stacjonującej przy granicy z Polską Władimir Ruskin, którego - według białoruskiej telewizji - złapano na przemycie wódki i w ten sposób zwerbowano. Wówczas podpisał on ponoć zobowiązanie do współpracy i zaczął tworzyć siatkę.
Wiegiera podkreślił, że dzięki szybkim działaniom białoruskiego kontrwywiadu "nie dopuszczono do naruszenia zdolności obronnej Republiki Białoruś i Federacji Rosyjskiej". Dodał, że Rosjanin sam się zgłosił do Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Według telewizji, śledztwo w sprawie "polskiej grupy szpiegowskiej" zostało zakończone, a materiały przekazano do sądu.
Zastrzegający sobie anonimowość przedstawiciel białoruskiej opozycji zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że na stronie internetowej telewizji ONT od soboty znajduje się notatka wycofująca się z twierdzenia, iż zatrzymani to polscy szpiedzy.
"Wcześniej w prasie zagranicznej pojawiły się przekręcone doniesienia, że zatrzymani byli jakoby polskimi szpiegami. Jak wyjaśnili +Naszym Wiadomościom+ w KGB, ta informacja jest błędna" - napisano na stronie internetowej tv ONT.
Zdaniem wspomnianego przedstawiciela opozycji, powstało "nieludzkie zamieszanie". "To jakaś paranoja. Coś tu jest namieszane" - ocenił, podkreślając, że zarówno sprostowanie na stronie telewizji, jak i sam program musiał być inspirowany przez władze.
Zgodnie z białoruskim kodeksem karnym za przestępstwo z art. 356. grozi od siedmiu do 15 lat więzienia - pisze Interfax. Agencja dodaje, że gdyby zdrada państwa wiązała się ponadto z zabójstwem, podejrzani podlegają karze śmierci i konfiskacie majątku.pap, ss