W poniedziałek późnym wieczorem czasu lokalnego L. Kaczyński odznaczył amerykańskich senatorów Carla Levina i Richarda Green Lugara Krzyżami Komandorskimi z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za ich wybitny wkład w rozwój polsko- amerykańskich stosunków i wspieranie polskich dążeń do członkostwa w NATO.
Republikanin Lugar w 2006 roku został po raz szósty wybrany do Senatu, jego poparcie było tak silne, że Partia Demokratyczna nie wystawiła kontrkandydata w wyborach. W latach 2003-2006 (i 1985- 86) kierował komisją spraw zagranicznych. W ubiegłym roku apelował o solidarność krajów NATO w razie odcięcia jednego z członków od dostaw źródeł energii. Levin - demokrata, wieloletni przewodniczący senackiej Komisji Sił Zbrojnych.
Uroczystość odbyła się w Blair House, rezydencji położonej niemal na przeciwko Białego Domu, gdzie zatrzymują się głowy państw goszczące w stolicy USA.
W swoim przemówieniu prezydent dziękował senatorom za wsparcie udzielone naszemu krajowi w staraniach o przystąpienie do Paktu Północnoatlantyckiego. Podkreślił, że Polska przywiązuje niezwykłą wagę do członkostwa w NATO.
"Jeżeli dzisiaj istotnie staramy się tak, jak możemy, jeżeli idzie o nasze misje w Afganistanie, Iraku, ale także w Libanie, na wzgórzach Golan, w Bośni, w Kosowie to m.in. dlatego, że chcemy pokazać, że Polska jest w NATO, ale także w całym cywilizowanym świecie, niezmiernie potrzebna" - mówił L. Kaczyński.
Jak podkreślił, niezwykle cenimy też sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. "Od upadku imperium, które pan prezydent Reagan bardzo celnie (...) określił jako +imperium zła+, Stany Zjednoczone stały się jedynym na świecie supermocarstwem, jedynym gwarantem - oczywiście wraz z innymi - przynajmniej względnej stabilizacji na świecie" - powiedział prezydent.
Dodał, że po upadku ZSRR pojawiły się nowe niebezpieczeństwa, takie jak międzynarodowy terroryzm.
"Musimy z nim wspólnie walczyć i Polska w tej walce, niewątpliwie na miarę swoich sił, które zresztą z roku na rok wzrastają, będzie brała udział. Możecie być pewni, że nasze siły nie będą należały do tych, które mogą działać tylko z powietrza, albo morza, albo w bezpiecznych regionach; będą działały tam, gdzie trzeba, od tego są siły zbrojne" - zapewnił prezydent.
L. Kaczyński zaapelował też o zniesienie wiz dla Polaków. Według niego, dzisiaj dla Stanów Zjednoczonych ten problem nie jest już istotny z punktu widzenia polityki imigracyjnej, bo Polacy mogą wyjeżdżać do pracy w krajach Unii Europejskiej.
"Dzisiaj Polacy chcą przyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych z dwóch zasadniczo powodów. Po pierwsze dlatego, że bardzo wielu z moich rodaków ma tutaj rodziny, a po drugie dlatego, że Ameryka jest krajem ciekawym turystycznie (...) Tych, którzy przyjeżdżają tutaj pracować na czarno naprawdę jest już niewielu. Dlatego chciałbym zwrócić się do panów senatorów o to, aby nie ustawać w wysiłkach" - podkreślił.
"Dla USA nie jest to żaden realny problem, natomiast dla naszego kraju jest to problem związany z naszym stosunkiem do Stanów Zjednoczonych, z naszą wzajemną relacją, która im będzie bliższa, tym lepiej i dla Polski, ale także dla Stanów Zjednoczonych, które mają na świecie wielu przyjaciół, ale też nie brakuje im wrogów" - dodał.
Ustawa zmieniająca obecny program ruchu bezwizowego jest aktualnie tematem konferencji Senatu i Izby Reprezentantów Kongresu USA.
W obecnym kształcie ustawa nie jest korzystna dla Polski, gdyż przewiduje, że programem ruchu bezwizowego objęto by kraje, w których nie więcej niż 10 procent obywateli starających się o wizy dostaje odpowiedź odmowną (w Polsce odsetek odmów sięga 26 procent).
O wsparciu dla polskich oczekiwań w tej sprawie mówił w poniedziałek po spotkaniu z Kaczyńskim prezydent USA George W. Bush.
Członkowie polskiej delegacji zaprzeczają, jakoby kwestia wiz była kartą przetargową w negocjacjach w sprawie tarczy antyrakietowej. Jak podkreślają, nie wiadomo, czy uda się zmienić projekt ustawy tak, aby był korzystny dla Polaków.
L. Kaczyński ogłosił po spotkaniu z Bushem, że w Polsce zostanie umieszczony element amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Oświadczenie prezydenta było niespodziewane. Przed wylotem do Stanów Zjednoczonych przedstawiciele Kancelarii Prezydenta podkreślali, że nie należy się spodziewać przełomowych deklaracji. Nawet na kilka minut przed konferencją L. Kaczyńskiego towarzyszący mu minister Obrony Narodowej Aleksander Szczygło mówił dziennikarzom, że polska delegacja nie przyjechała do Waszyngtonu kończyć negocjacji i nie jest przesądzone, jak się one zakończą.
Całe spotkanie L. Kaczyńskiego z Bushem trwało około dwóch godzin. Członkowie delegacji mówią, że atmosfera była bardzo dobra. Jak informuje Kancelaria Prezydenta, L. Kaczyński podarował amerykańskiemu przywódcy wykonany przez Mennicę Państwową wizerunek Tadeusza Kościuszki i Kazimierza Pułaskiego. Maria Kaczyńska podarowała Laurze Bush oprawiony w skórę angielski przekład "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza.
We wtorek rano prezydent leci do Kalifornii. Weźmie udział w lunchu wydanym przez wdowę po prezydencie Ronaldzie Reaganie - Nancy, a w bibliotece założonej przez b.prezydenta wręczy na jej ręce nadane pośmiertnie Reaganowi najstarsze i najwyższe polskie odznaczenie - Order Orła Białego.
Później prezydent uda się do bazy wojskowej Vandenberg, gdzie odbywają się próby przechwytywania rakiet balistycznych (atrapy symulujące rakiety przeciwnika wystrzeliwane są z bazy na wyspie Kodiak na Alasce). Taka baza ma powstać w Polsce.
Prezydent wróci do Polski w środę wieczorem.
pap, ss