Do tej pory Republika Południowej Afryki prezentowała neutralne stanowisko w kwestii wojny w Ukrainie. Władze RPA nie zdecydowały się na otwarte potępienie działań Rosji i wstrzymały się od głosu podczas kilku kluczowych głosowań na forum ONZ. Lokalne media donosiły jednak o niewpuszczaniu jachtów należących do Rosjan.
Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Brenthurst pod koniec zeszłego roku wynika, że 74,3 proc. mieszkańców RPA uważa, że inwazja Rosji na Ukrainę to akt agresji, który należy potępić. Najnowsze doniesienia pokazują, że RPA postanowiło zdystansować się od polityki Zachodu, który stanowczo krytykuje politykę Władimira Putina.
Operacja Mosi – na czym polega?
Siły zbrojne Republiki Południowej Afryki potwierdziły, że wezmą udział we wspólnych ćwiczeniach morskich z marynarką wojenną Chin oraz Rosji. Manewry mają się odbyć między 17 a 27 lutego. Ćwiczenia mają zostać przeprowadzone u wybrzeży RP, a dokładniej w okolicach największego portu – Durbanu oraz Richards Bay.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie, w manewrach ma wziąć udział ponad 350 żołnierzy z RPA wraz z ich rosyjskimi i chińskimi odpowiednikami. Celem ćwiczeń jest wzmocnienie wspaniałych relacji między Republiką Południowej Afryki, Rosją i Chinami oraz wymiana wiedzy operacyjnej i umiejętności. Manewrom nadano nazwę „operacja Mosi”, co oznacza „dym” w języku tswana – jednym z 11 języków urzędowych w RPA.
Krytyka ze strony opozycji
Decyzję władz RPA o przystąpieniu do wspólnych ćwiczeń z Rosją i Chinami skrytykowała największa partia opozycyjna w kraju. Przedstawiciele Sojuszu Demokratycznego ocenili, że ćwiczenia odbywają się w „niezręcznym momencie w globalnej historii geopolitycznej z powodu rosyjskiej wojny w Ukrainie”.
Czytaj też:
Zaskakujące oświadczenie Iranu. Putinowi się to nie spodobaCzytaj też:
Gen. Polko dla „Wprost”: Trzeba zadać Rosji decydujący cios i mamy taką możliwość