„To było jak atak zombie”. Przerażająca relacja ukraińskiego żołnierza

„To było jak atak zombie”. Przerażająca relacja ukraińskiego żołnierza

Żołnierz na froncie
Żołnierz na froncie Źródło: Shutterstock / Kutsenko Volodymyr
Reporter telewizji CNN przeprowadził rozmowę z ukraińskimi żołnierzami, odpierającymi ataki grupy Wagnera w okolicach Bachmutu. Z ich relacji wynika, że walka z rosyjskimi najemnikami jest niczym sceny wyjęte z filmów o zombie.

O przerażających doświadczeniach z walki w obronie strategicznych pozycji w okolicach Bachmutu, dwaj ukraińscy żołnierze opowiedzieli w rozmowie z przedstawicielami telewizji CNN. Opis walk toczonych z członkami, złożonej z najemników grupy Wagnera jest przerażający.

Wojna w Ukrainie. Wagnerowcy jak zombie

Opisując walki z wagnerowcami, przebywający w okopach żołnierze, stwierdzili, że przypominało to próbę odparcia ataku zombie. – Walczyliśmy przez 10 godzin bez przerwy. Te ataki nie nadchodziły falami, oni po prostu nieustannie na nas napierali – opowiada Andriy. Z jego relacji wynika, że broń, której używali rozgrzewała się do tego stopnia, że trzeba było co jakiś czas wymieniać karabiny.

– W pewnym momencie, kolega, który obsługiwał ciężki karabin maszynowy, zaczął odchodzić od zmysłów. Wiedział, że trafia atakujących Rosjan, ale oni szli dalej, zdobywając teren i padali dopiero, kiedy się wykrwawili – relacjonował żołnierz. Jego zdaniem to zachowanie wynika z tego, że najemnicy przed walką zażywają narkotyki.

Wielogodzinna walka rozmówców CNN mogła skończyć się dla nich fatalnie, bo wagnerowcom w pewnym momencie udało się otoczyć ich pozycje. – Strzelaliśmy do ostatniego pocisku, po czym rzuciliśmy w nich wszystkie nasze granaty. Zostałem tylko ja i kilku kolegów, więc sytuacja była beznadziejna – powiedział Andriy. Na szczęście, rosyjscy najemnicy, w obliczu oporu Ukraińców, w końcu zrezygnowali z dalszych ataków.

Wojna w Ukrainie. Więźniowie jak mięso armatnie

Taktyka zdobywania pola przez grupę Wagnera opiera się na wysyłaniu kolejno grup najemników złożonych z 10 osób. Na pierwszy ogień idą pozyskani do prywatnej armii więźniowie bez jakiegokolwiek doświadczenia militarnego. Ich zadaniem jest przebycie pod ostrzegłem kilkudziesięciu metrów i wykopanie okopów, do których dotrzeć ma kolejna grupa. Ci słabo wyposażeni skazańcy, są mamieni wizją, w której po zakończeniu kontraktu nie wracają do więzienia, tylko do domów.

CNN próbowało potwierdzić pozyskane od ukraińskich żołnierzy informacje w rozmowie z dowódcą grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. W odpowiedzi współpracownik Putina nazwał telewizję „otwartym wrogiem”i stwierdził, że jego prywatna armia jest doskonale zorganizowaną jednostką, która działa w myśl wszelkich obowiązujących zasad nowoczesnej wojny.

Czytaj też:
Putin ma wygłosić coroczne orędzie. Wyciekły główne tezy przemówienia
Czytaj też:
Władimir Putin zdesperowany, by odnieść sukces przed 24 lutego? Daniłow ostrzega