W Kramatorsku niemal całe życie toczy się przy jedynym w mieście większym markecie. Tu można napić się kawy, zrobić zakupy, zobaczyć znajomych. Stąd wyruszymy w drogę.
Kuba Stasiak ma 28 lat, pochodzi z Torunia, ostatnio zamieszkuje w Kramatorsku, codziennie jeździ do Bachmutu jako ewakuator. Uratował ponad sto osób.
Kubę i jego ekipę poznałam przez niezawodną pocztę pantoflową i ubłagałam żeby zabrał mnie na wyjazd.
Rąk do pracy nie brakuje
Stara łada ledwo dyszy. Ale ma zmieścić pięć osób i „oblecieć” kółko „przez” Bachmut. Bo do Bachmutu się nie jeździ, a „lata”. Każda z dróg do miasta jest ostrzeliwana.
– W razie czego taki samochód nie żal porzucić i uciekać – śmieje się Marek.
Marek Berezowski jest fotografem z Polski, chce pomagać Kubie przy ewakuacji i dokumentować wojnę. Ładę kupił w Charkowie za 800 dolarów. Do zespołu Kuby dołączył dwa dni temu.
Wołodymyr Sawczenko działał w branży muzycznej, Ukrainiec, z Kijowa.
– Jestem ukraińskim Żydem – podkreśla Wowa. Chodzę do synagogi na Podole – mówi.
Wowa miał własne studium muzyczne. Główna specjalizacja – udźwiękowienie.
– Wycierałem progi jednostek mobilizacjach, nie biorą, nie mogłem wytrzymać dłużej w Kijowie – tłumaczy. Od stycznia jest w zespole Kuby. Dołączył na zaproszenie Marii.
Maria – 22-letnia ukraińska paramedyczka, pół roku temu napisała do Kuby, że chce jeździć na ewakuacje, spotkali się z Kubą, jeżdżą. Dziś akurat Maria nie jedzie, ale przywiozła kamizelkę kuloodporną i hełm dla Wowy. Przy okazji ma też i dla mnie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.