Oddalony o około 30 kilometrów od ukraińskiej granicy od ukraińskiej granicy Biełgorod to miasto, gdzie ulokowano ważną bazę rosyjskiej armii. Stamtąd Rosjanie atakują między innymi nieodległy Charków, mieści się tam również wojskowe lotnisko. Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o wybuchach i pożarach także w tym rosyjskim mieście.
Do bazy w Biełgorodzie trafiają również zmobilizowani rezerwiści, a jednego z nich właśnie szukają rosyjskie służby. „W obwodzie biełgorodzkim poszukiwany jest uzbrojony zmobilizowany mężczyzna, który zbiegł z jednostki. 24 lutego około północy wziął karabin szturmowy Kałasznikow i opuścił miejsce stacjonowania jednostki w rejonie grajworońskim” – donosi niezależny kanał informacyjny Nexta.
Rosyjscy dezerterzy nie będą mieli odwrotu
O dezercjach i problemach z dyscypliną w szeregach rosyjskiej armii mówi się niemal od początku inwazji. Ostatnio sztab generalny armii ukraińskiej informował, że rosyjskich dezerterów będą powstrzymywać kadyrowcy. „W celu uniknięcia dezercji zmobilizowanych z frontu oraz sabotażu, 23 lutego na kierunek bachmucki dodatkowo skierowano 200 policjantów z pułku specjalnego przeznaczenia Achmat” – przekazał Sztab Generalny ukraińskiej w sobotnim komunikacie.
W grudniu ubiegłego roku rosyjska Duma Państwowa zaostrzyła kary za dezercję. Za skłanianie i wciąganie do dywersji, a także za jej finansowanie, grozić może nawet dożywotnie więzienie. Wcześniej było to zagrożone 15 latami więzienia. Nad zmianami w przepisach mieli pracować wszyscy deputowani Jednej Rosji. Deputowani przegłosowali wtedy również przepisy, dzięki którym Rosjanie nie będą ścigani za zbrodnie popełnione „w obronie interesów” Moskwy na terytorium Ukrainy.
Czytaj też:
Putin odnosi się do „planów Zachodu”: wtedy naród rosyjski może nie przetrwaćCzytaj też:
Ukraińcy chcą „wbić klin w rosyjski front”. Rosjanie już wznoszą fortyfikacje na Krymie