50-letni polityk przyznał się do wizyty w hotelu w jej towarzystwie i wystąpił z partii. Obecnie zaś rośnie fala żądań, aby ustąpił także z parlamentu.
Poniedziałkowa włoska prasa podkreśla, że skandal prawdopodobnie nigdy nie wyszedłby na jaw, gdyby nie konieczność wezwania pogotowia do prostytutki. Gdy w szpitalu doszła ona do siebie, ujawniła, że była w towarzystwie deputowanego, nie podając jego nazwiska.
Po godzinach spekulacji i zastanawiania się, kto nim jest, w niedzielę wieczorem przyznał się parlamentarzysta opozycji Cosimo Mele, który w Izbie zasłynął z batalii o obronę wartości chrześcijańskich i podpisał się pod petycją o poddanie deputowanych testowi na obecność narkotyków.
Mele twierdzi, że dopiero w hotelu na via Veneto zorientował się, że poznana kobieta jest prostytutką. Tymczasem, jak informuje dziennik "Corriere della Sera", policja podejrzewa, że w orgii udział wzięło jeszcze kilka innych osób. Parlamentarzysta zapewnia, że nie brał żadnych narkotyków i nie widział też żadnych substancji odurzających. Według jego wersji prostytutka sama coś wcześniej zażyła.
Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzenia zakupu narkotyków i udostępniania ich osobom, związanym ze światem prostytucji.
Jeszcze w poniedziałek deputowany ma złożyć zeznania.
Mele wystąpił natychmiast z partii UDC. Tymczasem parlamentarzyści z innych ugrupowań domagają się, aby złożył mandat deputowanego.
pap, ss