Napięcia w Gruzji: Tłum wywalczył swoje. „Rosja to zdrada, wojna i okupacja”

Napięcia w Gruzji: Tłum wywalczył swoje. „Rosja to zdrada, wojna i okupacja”

Protestujący w Tbilisi
Protestujący w Tbilisi Źródło: PAP/EPA / Zurab Kurtsikidze
Gruzini wyszli na ulice, aby wykrzyczeć, że nie chcą „rosyjskiego prawa”, tylko członkostwa w Unii Europejskiej. Choć oficjalnie rządząca partia Gruzińskie Marzenie jest zwolennikiem integracji z UE i NATO, to w tle pojawiają się niejasne koneksje jej lidera z Moskwą. – Atmosfera w Tbilisi jest niezwykle napięta – relacjonowała dla „Wprost” Nina, która brała udział w demonstracjach. Masowe protesty przyniosły efekt.

Protestujący z unijnymi flagami, przeciwko którym władze wytoczyły armatki wodne i gaz łzawiący. Tłumy na alei Rustawelego w samym centrum Tbilisi, antyrosyjskie okrzyki i kamienie lecące w stronę policjantów. To obrazki, które obiegły media na całym świecie. Bezpośrednią przyczyną gwałtownych protestów w Gruzji byłą ustawa o „zagranicznych agentach”, którą przyjął tamtejszy parlament.

Nowe przepisy zakładały, że każda organizacja, która otrzymuje ponad 20 proc. swoich funduszy z zagranicy, będzie uznana właśnie za „zagranicznego agenta”. Opozycja grzmi, że to zamach na wolność mediów i społeczeństwo obywatelskie i zapowiada dalsze protesty.

– Przyszedłem tutaj, ponieważ wiem, że mój kraj należy do Europy, ale mój rząd tego nie rozumie. Jesteśmy tutaj, aby chronić nasz kraj, ponieważ nie chcemy ponownie być częścią Rosji – mówił jeden z protestujących Reutersowi.

Na ulicach Tbilisi protestowała również Nina. – Atmosfera jest niezwykle napięta. Dziś rano ludzie znowu poszli na protesty. I dzieje się tak nie tylko w Tbilisi, ale też w Batumi, Kutaisi, Achalciche. Protestują wszyscy, są ludzie w każdym wieku – relacjonuje w rozmowie z „Wprost”. – Gruzini wielokrotnie już pokazywali, że Europa jest naszym wyborem, a Rosja wrogiem. Od wieków Rosja nie zrobiła nic dobrego dla naszego kraju. Rosja to zdrada, wojna i okupacja, która trwa do dziś – podkreśla.

– Obecne wydarzenia można porównać do bezprecedensowego protestu, który odbył się na ulicach Tbilisi w zeszłym roku, kiedy odmówiono nam nadania statusu kandydata do UE – przypomina Nina. – Tragedią jest dla nas bliskość Rosji, dlatego walczymy z tą rzeczywistością wszelkimi metodami – ocenia.