Incydent nad Morzem Czarnym. Rosjanie się wypierają, USA wzywają ambasadora

Incydent nad Morzem Czarnym. Rosjanie się wypierają, USA wzywają ambasadora

MQ-9 Reaper
MQ-9 Reaper Źródło: Shutterstock / Michael Fitzsimmons
Rosyjski myśliwiec Su-27 uszkodził nad Morzem Czarnym amerykański samolot bezzałogowy MQ-9 Reaper. W odpowiedzi Stany Zjednoczone wezwały na dywanik ambasadora Rosji w USA. Strona rosyjska stanowczo zaprzeczyła swojemu udziałowi w incydencie i podała własny scenariusz wydarzeń.

Oświadczenie w związku z incydentem, do którego doszło nad Morzem Czarnym. wystosowało Ministerstwo Obrony Rosji. W komunikacie zaprzeczono, że to Su-27 strącił drona. Strona rosyjska zapewniła, że myśliwce nie miały żadnego kontaktu z amerykańskim dronem.

Według scenariusza zaprezentowanego przez resort Siergieja Szojgu, do incydentu doprowadzili piloci ze Stanów Zjednoczonych. Jak czytamy w oświadczeniu, „MQ-9 Reaper był zbyt ostro manewrowany, co w efekcie doprowadziło do utraty wysokości i zderzenia z wodą”. Ministerstwo stwierdziło również, że „dron leciał w kierunku rosyjskiej granicy z wyłączonymi transponderami – urządzeniami do komunikacji bezprzewodowej”.

Te tłumaczenia nie przekonują Stanów Zjednoczonych. Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego poinformował, że Biały Dom wezwał ambasadora Rosji w USA Anatolija Antonowa w celu złożenia stosownych wyjaśnień.

Incydent nad Morzem Czarnym. Najnowsze informacje

Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych przekazało w komunikacie, że nad Morzem Czarnym doszło we wtorek 14 marca do niebezpiecznego incydentu. Z informacji amerykańskiej armii wynika, że dwa rosyjskie myśliwce Su-27 próbowały przechwycić drona MQ-9 Reaper należącego do Stanów Zjednoczonych. Bezzałogowiec latał w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Tuż po godzinie 7 czasu środkowoeuropejskiego jeden z rosyjskich samolotów uderzył w amerykański dron. Jak czytamy w komunikacie, zanim doszło do zderzenia, rosyjskie myśliwce kilkukrotnie zrzucały paliwo i przelatywały niebezpiecznie blisko.

W efekcie uderzenia bezzałogowiec spadł do wody i się rozbił. Kilkadziesiąt minut później generał brygady Pat Ryder przekazał, że z powodu uszkodzenia konieczne było rozbicie drona o taflę Morza Czarnego. Dodał, że Rosjanom nie udało się zdobyć szczątków maszyny.

Czytaj też:
„Gest dobrej woli” ze strony Rosji? Ukraina nie potwierdza, że jest porozumienie
Czytaj też:
Rosjanie chcą ewakuować kolaborantów na Krym? „Opracowali plan”

Opracowała:
Źródło: CNN / TASS