„Drończyki” mają bardzo wymagającą pracę. Na nocny wyjazd umawialiśmy się kilka dni. Główną przeszkodą był silny wiatr.
– To za duże ryzyko utraty drona – tłumaczy Jura. A taki z noktowizją i termowizją to koszt niemal 30 tysięcy złotych. Nie warto ryzykować, gdy nie jest to naprawdę konieczne.
„W razie czego do okopu”
Wyjeżdżamy z bazy, gdy jest już naprawdę ciemno. Kilkadziesiąt minut jazdy drogą znaną im na pamięć, w samochodzie najmniejsze światła po to, by oczy przez czas dojazdu na pozycje zdążyły przyzwyczaić się do ciemności. Zakręt, stop, wysiadamy. Andrij podaje mi rękę, bo na pozycje musimy jeszcze dojść, a tu nie może być nawet odrobiny światła. W końcu przeciwnik pracuje na takim samym sprzęcie. Po chwili jesteśmy na miejscu, już pod drzewami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.