Dziewięć głosów ocaliło rząd Elisabeth Borne podczas głosowania nad wotum nieufności, ale nie zakończyło to napiętej sytuacji we Francji. Wręcz przeciwnie, w reakcji na podnoszenie wieku emerytalnego z pominięciem parlamentu w całym kraju od kilku dni narasta fala protestów.
Protesty we Francji. Czwartek kulminacyjnym dniem?
Czwartek 23 marca jest już dziewiątym dniem demonstracji. Jednocześnie to największy do tej pory protest, na który składa się 200 mniejszych demonstracji w całym kraju. Na głównym wydarzeniu w Paryżu pojawić mają się setki tysięcy osób, niezadowolonych z polityki rządu i prezydenta. Na trasie przejścia protestu ustawiły się już kordony policji i żandarmerii, gotowe na zamieszki.
Macron, który w środę wystąpił w telewizji, zapowiedział determinację w kontynuowaniu reformy emerytalnej. Zamiast uspokoić sytuację, jeszcze bardziej rozjuszył swoich przeciwników. Oskarżyli go o „arogancję” wobec tych, którzy sprzeciwiają się zmianom.
W ramach strajków utrudniona została w niektórych miejscach komunikacja naziemna i lotnicza. W czwartkowy poniedziałek zablokowano pierwszy terminal na lotnisku Charlesa de Gaullea w Paryżu. Zamknięto szkoły w części miast, m.in. Paryżu, Rouen, Marsylii, Tuluzie.
Związkowcy zapowiedzieli, że na ulice może wyjść nawet 2,5 mln ludzi. W samym Paryżu ma to być 800 tys. protestujących, przeciwko którym zmobilizowano już 12 tys. policjantów, wliczając oddziały do tłumienia zamieszek. Już wcześniej strajkowali niektórzy nauczyciele, pracownicy poczty, portów, elektrowni atomowych i rafinerii naftowych.
Kontrowersyjna strategia Emmanuela Macrona
12 marca po trwającej przez 10 dni debacie francuski Senat przegłosował zmiany proponowane przez rząd. Wcześniej opozycja zgłosiła blisko 20 tysięcy poprawek. Za przyjęciem projektu ustawy zagłosowało 195 senatorów, przeciw było 112.
Cztery dni później Emmanuel Macron, który w swoich medialnych wypowiedziach podkreślał, że jest zdeterminowany, aby podwyższyć wiek emerytalny, postanowił skorzystać z uprawnień, które daje francuska konstytucja. Art 49.3 pozwala przeforsować ustawę bez konieczności głosowania w Zgromadzeniu Narodowym
Rząd przetrwał dziewięcioma głosami
Głosowanie nad przyszłością francuskiego rządu odbyło się w poniedziałek 20 marca. Za odwołaniem gabinetu opowiedziało się 278 deputowanych, czyli dziewięciu mniej, niż wynosi większość. Większości nie uzyskał też drugi wniosek o wotum nieufności, złożony przez skrajnie prawicowe Zgromadzenie Narodowe. Poparło go zaledwie 94 deputowanych.
Gdy tylko ogłoszono fiasko wotum nieufności, deputowani ze skrajnie lewicowej partii La France Insoumise pod wodzą Jean-Luca Melenchona skandowali hasło „Rezygnacja!” w kierunku premier Elisabeth Borne i wymachiwali plakatami z napisem: „Spotkamy się na ulicach”.
Czytaj też:
Prezydent Czech przestrzega. „Okno możliwości dla Ukrainy się w tym roku zamknie”Czytaj też:
Macron przyjął Orbana w Paryżu. Wiadomo, o czym rozmawiali