Pod koniec ubiegłego tygodnia prezydent Francji Emmanuel Macron przybył z oficjalną wizytą do Chin, gdzie spotkał się z przywódcą tego kraju Xi Jinpingiem.
Efekty wizyty Macrona w Chinach
Jej owocem było podpisanie szeregu umów gospodarczych między Francją a Chinami. Nic dziwnego – Macronowi towarzyszyło kilkudziesięciu przedstawicieli francuskich kół biznesowych, w tym z takich firm jak Airbus czy koncern energetyczny EDF Group.
Ponadto, Macron i Jinping wydali wspólne oświadczenie, w którym odnieśli się m.in. do napaści Rosji na Ukrainę. Treść zapisów na ten temat można streścić krótko – poza dyplomatycznym pustosłowiem nie pojawiły się tam żadne konkrety. W oświadczeniu nie padło nawet określenie, który kraj jest agresorem, a który ofiarą agresji.
Macron nie chce, by Europa „naśladowała Amerykę”
Jak donosi agencja Reutera, podczas podróży powrotnej do Francji Macron udzielił wywiadu, w którym odniósł się do kwestii Tajwanu. Przypomnijmy, że Chiny traktują ten niepodległy kraj jako zbuntowaną prowincję.
Gdy w ubiegłym roku pojawiły się obawy, że Chiny mogą dokonać inwazji na Tajwan, prezydent USA Joe Biden oświadczył, że amerykańscy żołnierze wezmą udział w ewentualnej obronie napadniętego kraju.
Macron stwierdził, że Europa – a właściwie Unia Europejska – nie może stać się „naśladowcą Ameryki” i powinna zająć niezależne stanowisko ws. kryzysu tajwańskiego. Przestrzegł przed tym, aby Europa „nie przyspieszała” sporu o Tajwan oraz nie uwikłała się w kryzysy, które „nie są nasze”.
– Europejczycy sami nie mogą rozwiązać kryzysu w Ukrainie, jak więc możemy wiarygodnie powiedzieć [władzon Chin – red.] w sprawie Tajwanu: uważajcie, jeśli zrobicie coś złego, będziemy tam? Jeśli naprawdę chce się zwiększyć napięcia, to właśnie w ten sposób (...) Najgorszą rzeczą byłoby myślenie, że my, Europejczycy, musimy stać się naśladowcami w tym temacie i dostosować się do amerykańskiego rytmu lub chińskiej przesadnej reakcji – tłumaczył prezydent Francji.
Krytyka stanowiska Macrona ws. Chin
Jego twierdzenia spotkały się z ostrą krytyką po obu stronach Atlantyku. Zarówno europejscy, jak i amerykańscy politycy zarzucili Macronowi, że jego postawa jest zbyt przychylna wobec Chin. Przykładem krytyki jest komentarz ze strony Norberta Roettgena, niemieckiego posła i członka komisji spraw zagranicznych Bundestagu.
Roettgen napisał na Twitterze, że Macronowi „udało się zamienić swoją podróż do Chin w zamach stanu dla Xi i katastrofę polityki zagranicznej dla Europy”. Skwitował, że Macron „coraz bardziej izoluje się w Europie”.
Ostry komentarz zamieścił na Twitterze również amerykański senator Marco Rubio, który porównał spór o Tajwan do napaści Rosji na Ukrainę. Rubio ocenił, że jeżeli Europa „nie opowie się po po stronie USA ani Chin w sprawie Tajwanu, to może my [USA – red.] również nie powinniśmy stawać po żadnej stronie [chodzi o inwazję Rosji na Ukrainę – red.]”.
Czytaj też:
Macron w Chinach. Podpisano szereg porozumień gospodarczychCzytaj też:
Francuski rząd przetrwał głosowanie nad wotum nieufności. Ale to nie koniec problemów Macrona