W piątek 14 kwietnia Francuska Rada Konstytucyjna miała podjąć decyzję dotyczącą przyszłości reformy emerytalnej forsowanej przez Emmanuela Macrona. Zdecydowana większość proponowanych rozwiązań – w tym najważniejsze, czyli podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat – zostało zaaprobowane. Jeszcze przed publikacją werdyktu Rady eksperci przewidywali, że jej decyzja okaże się zgodna z linią rządu.
Emmanuel Macron podpisze ustawę w ciągu 48 godzin
Jednocześnie złożony przez opozycję wniosek o referendum został odrzucony. Według nieoficjalnych doniesień francuskich mediów w ciągu najbliższych 48 godzin ustawa zostanie podpisana przez Emmanuela Macrona.
Szef opozycyjnej centroprawicowej formacji Republikanie Eric Ciotti zaapelował do obywateli oraz wszystkich sił politycznych o zaakceptowanie decyzji Rady. Zaledwie kilkadziesiąt minut później Marine Le Pen stwierdziła, że los reformy wcale nie został przypieczętowany. Także Jean-Luc Melenchon z lewicowej koalicji Nupes podkreślił, że walka toczy się dalej.
Władze Francji obawiały się, że decyzja Rady Konstytucyjnej może doprowadzić do zamieszek. W związku z tym MSW wydało zakaz manifestowanie w pobliżu jej siedziby. Została ona oddzielona przeszkoloną zaporą, wokół pojawiło się również mnóstwo policjantów.
Gwałtowne protesty we Francji
Do protestów przeciwko reformie emerytalnej wzywały związki zawodowe. – Ta reforma przypada w momencie, gdy jest dużo gniewu, dużo frustracji, dużo zmęczenia. Nadchodzi w najgorszym momencie – powiedział w rozmowie z CNN szef jednego ze związków zawodowych CFE-CGC François Hommeril, odwołując się do wysokich wskaźników inflacyjnych i inwazji Rosji na Ukrainę.
Protesty wybuchły w większości dużych miast Francji, takich jak Paryż, Rennes, Marsylia czy Nicea. Często miały one wyjątkowo gwałtowny przebig – dochodziło do licznych starć i zamieszek z policją. Po manifestacjach wielu uczestników trafiało do policyjnych aresztów a lokalne władze informowały o licznych zniszczeniach.
Czytaj też:
Le Pen o trzech scenariuszach wojny w Ukrainie. Jedno pytanie wywołało oburzenieCzytaj też:
Kwaśniewski skomentował słowa Macrona. Przytoczył anegdotę z lotniska