Przypomnijmy: w ubiegłą sobotę, 15 kwietnia, Sudan – czyli pod względem terytorium trzecie największe państwo Afryki – stanął na krawędzi wojny domowej.
Siły rządowe i rebelianci walczą o kontrolę nad Chartumem
W stolicy kraju, Chartumie, rozgorzały walki pomiędzy rządową armią SAF, która służy pod dowództwem generała Abdela Fattaha Al-Burhaniego, a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF), podległymi wiceprezydentowi gen. Mohammadowi Hamdanowi Dagalo.
Strony konfliktu walczą o przejęcie kontroli nad Chartumem, czyli w praktyce nad całym krajem. Niestety, w walkach giną nie tylko żołnierze, ale również cywile. Podjęte dotychczas próby zawieszenia broni zakończyły się niepowodzeniem.
Z Chartumu uciekają tysiące mieszkańców
Jak relacjonuje brytyjski dziennik The Guardian, w obawie o swoje życie uciekają z Chartumu tysiące mieszkańców, a wiele krajów rozpoczęło przygotowania do ewakuowania swoich obywateli z całego terytorium Sudanu. Nie będzie to łatwe, gdyż międzynarodowe lotnisko w Chartumie zostało zamknięte.
– Życie w Chartumie jest niemożliwe, dopóki ta wojna się nie skończy – skwitowała 33-letnia Alawya al-Tayeb, która wraz z rodziną zdołała uciec z miasta. Podkreśliła, że w trakcie ucieczki jej dzieci były zmuszone oglądać zwłoki, które zalegają na ulicach.
ONZ ma być zszokowana rozwojem wydarzeń w Chartumie
The Guardian dotarł do dokumentów wewnętrznych Organizacji Narodów Zjednoczonych, w których sytuacja w Chartumie zostało określona jako „koszmarny scenariusz”. Znajdują się tam również relacje z ataków na personel ONZ.
Co gorsza, ONZ miała być nieprzygotowana na tak dramatyczny rozwój wydarzeń. W związku z tym, jej pracownikom miano wydać instrukcję, że „muszą podejmować własne decyzje w kwestii tego, jak zachować bezpieczeństwo”.
Dramatyczne położenie ludności cywilnej
Tym samym, wiele programów pomocy humanitarnej dla mieszkańców Sudanu zostało zawieszonych. To nie jedyny powód, dla którego widmo klęski głodu w Sudanie staje się coraz bardziej realne.
W całym kraju doszło do gwałtownego wzrostu cen podstawowych produktów żywnościowych, takich jak mąka, olej czy mleko.
– Nigdzie w kraju sytuacja ludności cywilnej nie jest dobra, ale szczególnie zła jest w stolicy, Nyala i Merowe. Czterech moich kolegów zostało zabitych. Prawie wszystkie główne szpitale cierpią z powodu dotkliwych braków personelu medycznego, lekarstw, wody, elektryczności, paliwa i żywności. Wielu pacjentów zostało odesłanych do domu. Dla ludności cywilnej głównym problemem jest odcięcie dostaw wody i prądu – powiedział w rozmowie z The Guardian jeden z lekarzy, który wciąż pozostaje w Chartumie.
Czytaj też:
Cywile giną na ulicach stolicy Sudanu. Wrogie armie walczą o kontrolę nad miastemCzytaj też:
Tutaj dzieciństwo kończy się szybciej. „Sytuacja w Sudanie Południowym jest alarmująca”