"Die Welt" publikuje esej dziennikarza "Polityki" Adama Krzemińskiego. "Polska farsa. Kryzys rządowy w Warszawie staje się polityczną burleską. Bliźniacy Kaczyńscy nie przebierają w środkach, by utrzymać władzę" - pisze Krzemiński.
Zdaniem polskiego publicysty, w kłopotliwym położeniu znajduje się także opozycja. Stoi ona przed trudną decyzją, czy należy odczekać, aż "marzenie o autorytarnej, skrojonej na potrzeby osobistej władzy braci bliźniaków IV Rzeczpospolitej" ostatecznie samo zdyskredytuje się, czy też powinno się dążyć do nowych wyborów, by zepchnąć PiS do opozycji lub też stworzyć z nim koalicję.
Analizując pierwszy wariant Krzemiński zwraca uwagę, że w roku 2008 będzie miała miejsce nominacja trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Jeżeli PiS uda się w tym gremium zdobyć większość, to będzie dysponowało - obok urzędu prezydenta - dodatkowym silnym instrumentem umożliwiającym utrudnianie życia ewentualnej koalicji PO z lewicowymi demokratami - ostrzega publicysta "Polityki".
"Zdrada ministra spraw wewnętrznych czy prywatna wojna ministra sprawiedliwości?" - pyta warszawski korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller, dodając, że braci Kaczyńskich "wciąga wir" ich własnych intryg. Autor wyraża opinię, że afera korupcyjna, która była podstawą do dymisji Andrzeja Leppera była "wyreżyserowana".
"Obecnie afera ta osiągnęła nowy stopień eskalacji" - ocenia Schuller, wyjaśniając, że poszukując winnych fiaska akcji przeciwko Lepperowi premier Jarosław Kaczyński "znalazł" Janusza Kaczmarka.
"Kaczmarek nie przyjął jednak swej dymisji tak pokornie, jak na początku roku jego poprzednik Ludwik Dorn" - pisze autor. W otwartym liście Kaczmarek zarzucił "młodemu Robespierre'owi polskiej prawicy", jak określił ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, prowadzenie "prywatnej wojny", która ma zatuszować jego własną rolę w zdradzie pułapki korupcyjnej przeciwko Lepperowi.
"FAZ" podkreśla, że bracia Kaczyńscy mówią co prawda od momentu dymisji Leppera o rozwiązaniu parlamentu, nie podjęli jednak dotychczas żadnych konkretnych kroków w tym kierunku. Schuller wyraża przypuszczenie, że grożenie przyspieszonymi wyborami ma przede wszystkim charakter taktyczny. Celem jest przestraszenie posłów Samoobrony i skłonienie ich do przejścia do PiS - czytamy.
"Grożenie wyborami traci w obliczu afery z Kaczmarkiem na wiarygodności. Konflikt w łonie obozu Kaczyńskich rzuca cień na braci i powoduje, że wybory stają się dla nich ryzykiem" - stwierdza w konkluzji Schuller.
Korespondent "Frankfurter Rundschau" Knut Krohn, opisując sytuację w Polsce, określa ją mianem "męcząco długiego okresu schyłkowego". "Kryzys w Polsce jest w pełnym rozkwicie. Wszystko jest możliwe" - ocenia gazeta.
Krohn uważa, że premier Kaczyński "gra na czas i prowadzi zakulisowe działania, by zapewnić sobie nową większość w parlamencie". To właśnie jest - zdaniem korespondenta - przyczyną jego niechęci do wyznaczenia konkretnego terminu wyborów. Gazeta wskazuje na spadające poparcie dla PiS, obecnie 23 proc., wobec 33- procentowego poparcia dla PO.
W osobnym komentarzu Krohn określa rząd w Warszawie mianem "polskiej chaotycznej trupy". "Jarosław Kaczyński nie rządzi lecz panuje. Gdy jakiś członek gabinetu traci jego przychylność, zostaje w mgnieniu oka zastąpiony przez kogoś innego" - czytamy. Autor nazywa wyrzucenie Kaczmarka decyzją "zdumiewającą", ponieważ zdymisjonowany szef resortu spraw wewnętrznych był "wychowankiem" Kaczyńskiego.
Zdaniem "Frankfurter Rundschau", przyspieszone wybory są w Polsce nieuniknione. "Co robi opozycja?" - pyta Krohn, zaznaczając, że wobec "chaotycznej trupy" w ławach rządowych opozycja miałaby duże pole do popisu, by zyskać popularność przedstawiając nowe pomysły. "Opozycja przygląda się jednak wypadkom" - ocenia krytycznie autor.
pap, ss