Choć żadna z trzech nagłych śmierci nie budzi żadnych podejrzeń, a przyczyny zgonów były naturalne, to w Czechach pojawiło się zaniepokojenie całą sytuacją. W kilku ostatnich miesiącach zmarli: w listopadzie minionego roku ambasadorka Czech w Szwajcarii 55-letnia Katerina Fialková, w lutym ambasador w Polsce 46-letni Jakob Dürr i w marcu zastępczyni ambasadora w Izraelu 50-letnia Monika Studená.
Minister zachęca do odpoczynku
Nagłe śmierci dyplomatów zaniepokoiły również czeskiego ministra spraw zagranicznych. Jan Lipavský wystąpił do pracowników dyplomacji z apelem o zadbanie o siebie i pamiętanie o swoich zdrowotnych ograniczeniach.
„Funkcja dyplomaty wiąże się z pracą w niezwykle trudnych warunkach i często z dala od rodziny. Dyplomaci są nie tylko narażeni na dużą presję zawodową i osobistą, ale zbyt często także na trudne nastroje” – napisał szef czeskiej dyplomacji w liście do pracowników.
Rząd zadba o urzędników?
Czechy minionej jesieni objęły prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, co z całą pewnością przyczyniło się do zwiększenia zakresu obowiązków wśród pracowników placówek dyplomatycznych. W związku z natłokiem zadań przyjęto zasadę, że przynajmniej jeden dzień w tygodniu musi być całkowicie wolny od pracy.
Temat nadmiernego obciążenia dyplomatów pracą nie jest w Czechach nowy, ale tragiczny bilans kilku ostatnich miesięcy sprawił, że władzę zaczęły rozważać wprowadzenie nowych rozwiązań, mających mieć pozytywny wpływ na stan zdrowia urzędników. Wśród nich jest wprowadzenie dodatkowej pomocy psychologicznej dla dyplomatów i członków ich rodzin, z którymi często żyją w długotrwałej rozłące.
Czytaj też:
Rosjanin odciął głowę ukraińskiemu żołnierzowi. Prezydent Czech o „barbarzyńskim nagraniu”Czytaj też:
Tysiące osób w stolicy Czech. Nie chcą pomagać Ukrainie