Na razie nie wiadomo, kto stoi za okupacją Narodowego Laboratorium Zdrowia Publicznego w stolicy kraju, Chartumie. Miasto zostało spustoszone ze względu na walki między armią a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF). WHO poinformowała we wtorek BBC, że pracownicy nie mają już dostępu do laboratorium i ostrzegła, że przerwy w dostawie prądu uniemożliwiają właściwe zarządzanie znajdującym się tam materiałem.
Ryzyko zagrożenia biologicznego. WHO ostrzega
Urzędnicy przekazali, że w laboratorium przechowywana jest szeroka gama materiałów biologicznych i chemicznych, w tym patogeny odry i cholery, a także inne niebezpieczne substancje. Brak zasilania naraża również znajdujące się tam zapasy krwi.
BBC zwraca uwagę na położenie laboratorium w centralnej części miasta. Zarówno kwatera główna wojska, jak i lotnisko znajdują się tuż obok dzielnicy mieszkalnej, w pobliżu znajduje się kilka szkół i szpitali.
Ewakuacja z Sudanu. „Na pokładzie także Polacy”
Od ponad tygodnia w Sudanie – przede wszystkim w Chartumie, stolicy tego kraju – trwają zacięte walk między rywalizującymi dowódcami, w których zginęły setki cywilów.
Organizacja Narodów Zjednoczonych i inne państwa wezwały do przestrzegania ogłoszonych rozejmów, jednak te są w większości ignorowane. Nawoływano też do otwarcia bezpiecznego przejścia dla uciekających cywilów i dostarczania niezbędnej pomocy.
Z powodu walk tysiące obcokrajowców – w tym personel ambasad, pracownicy organizacji humanitarnych i studenci w Chartumie oraz innych miejscach – również nie mogło się wydostać z trzeciego co do wielkości kraju Afryki. Jednak w niedzielę wojsko USA ewakuowało amerykańskich dyplomatów i ich rodziny. Z kolei w poniedziałek Hiszpanie ewakuowali także grupę Polaków.
Czytaj też:
Ewakuacja dyplomatów USA z Sudanu. Operacja z udziałem kilku samolotówCzytaj też:
Sudan na krawędzi wojny domowej. „Koszmarny scenariusz”