W poniedziałek odbywają się protesty w większych francuskich miastach. Łącznie na ulicach – jak podaje dziennik „Le Figaro” – może znajdować się ponad 400 tys. osób. Szczególnie niebezpiecznie jest w Paryżu, gdzie funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami. W odpowiedzi użyto gazu łzawiącego. To wywołało sprzeciw niektórych krajów ONZ.
– Francja musi podjąć działania, aby w przejrzysty sposób odnieść się do zarzutów dotyczących nadmiernego użycia siły przez policję i żandarmerię wobec demonstrantów – oświadczył przedstawiciel Szwecji w Radzie Praw Człowieka w Genewie, cytowany przez AFP.
Niebezpiecznie na francuskich ulicach. Nawet 400 tys. protestujących
Agencja zwraca uwagę, że tego samego zdania są inne kraje. Wśród nich Dania, Liechtenstein i Norwegia, ale także Rosja, Wenezuela i Iran – trzy kraje, które same regularnie spotykają się z oskarżeniami o przemoc ze strony służb i inne poważne naruszenia praw człowieka.
Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty, które nie słabną mimo upływających miesięcy. Francuzów zdenerwowało zarówno podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat, jak i sposób uchwalenie nowych przepisów – z pominięciem parlamentu. Chcąc uspokoić sytuację, w ubiegły poniedziałek w orędziu głos zabrał sam prezydent.
Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty
Emmanuel Macron przekonywał rodaków, że wydłużenie czasu pracy o dwa lata było konieczne, gdyż w przeciwnym razie krajowi groził upadek systemu emerytalnego. Prezydent nawiązał do protestów i przyznał, że widzi, że nie jest to decyzja, która została dobrze przyjęta.
– Czy ta reforma jest akceptowana? Oczywiście, że nie. Pomimo miesięcy rozmów, nie udało się znaleźć konsensusu, czego żałuję. Musimy wyciągnąć z tego naukę – mówił Macron. Jak podkreślają media, słowa prezydenta nie powstrzymują związków zawodowych przed dalszymi protestami.
Czytaj też:
Macron wygwizdywany i zagłuszany garnkami. Protesty we Francji nie gasnąCzytaj też:
Francja wsparła interesy Rosatomu. Trwają rozmowy o 11. pakiecie sankcji