Policja użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protest w Paryżu. Zdecydowana krytyka państw ONZ

Policja użyła gazu łzawiącego, by rozpędzić protest w Paryżu. Zdecydowana krytyka państw ONZ

Oddział prewencji policji przeciął na pół doroczny marsz pierwszomajowy w Paryżu
Oddział prewencji policji przeciął na pół doroczny marsz pierwszomajowy w Paryżu Źródło: PAP / EPA/CHRISTOPHE PETIT TESSON
Pierwszomajowe protesty wstrząsnęły stolicą Francji. Nie ustaje sprzeciw społeczeństwa wobec planów podniesienia wieku emerytalnego. Na manifestantów ruszyły oddziały policji, co spotkało się ze stanowczym sprzeciwem części państw ONZ.

W poniedziałek odbywają się protesty w większych francuskich miastach. Łącznie na ulicach – jak podaje dziennik „Le Figaro” – może znajdować się ponad 400 tys. osób. Szczególnie niebezpiecznie jest w Paryżu, gdzie funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami. W odpowiedzi użyto gazu łzawiącego. To wywołało sprzeciw niektórych krajów ONZ.

– Francja musi podjąć działania, aby w przejrzysty sposób odnieść się do zarzutów dotyczących nadmiernego użycia siły przez policję i żandarmerię wobec demonstrantów – oświadczył przedstawiciel Szwecji w Radzie Praw Człowieka w Genewie, cytowany przez AFP.

Niebezpiecznie na francuskich ulicach. Nawet 400 tys. protestujących

Agencja zwraca uwagę, że tego samego zdania są inne kraje. Wśród nich Dania, Liechtenstein i Norwegia, ale także Rosja, Wenezuela i Iran – trzy kraje, które same regularnie spotykają się z oskarżeniami o przemoc ze strony służb i inne poważne naruszenia praw człowieka.

Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty, które nie słabną mimo upływających miesięcy. Francuzów zdenerwowało zarówno podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat, jak i sposób uchwalenie nowych przepisów – z pominięciem parlamentu. Chcąc uspokoić sytuację, w ubiegły poniedziałek w orędziu głos zabrał sam prezydent.

Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty

Emmanuel Macron przekonywał rodaków, że wydłużenie czasu pracy o dwa lata było konieczne, gdyż w przeciwnym razie krajowi groził upadek systemu emerytalnego. Prezydent nawiązał do protestów i przyznał, że widzi, że nie jest to decyzja, która została dobrze przyjęta.

– Czy ta reforma jest akceptowana? Oczywiście, że nie. Pomimo miesięcy rozmów, nie udało się znaleźć konsensusu, czego żałuję. Musimy wyciągnąć z tego naukę – mówił Macron. Jak podkreślają media, słowa prezydenta nie powstrzymują związków zawodowych przed dalszymi protestami.

Czytaj też:
Macron wygwizdywany i zagłuszany garnkami. Protesty we Francji nie gasną
Czytaj też:
Francja wsparła interesy Rosatomu. Trwają rozmowy o 11. pakiecie sankcji

Opracował:
Źródło: AFP/Le Figaro