„Zabierz łapy od Ukrainy, Putin” – krzyczy baner (napisany po angielsku), wiszący na praskiej starówce, dokładnie na wprost zejścia ze słynnego mostu Karola. Seria rozmów z Czechami jasno pokazuje, jak są osadzone ich priorytety. Wiedzą, że Ukraina ma prawo i musi się bronić. Jednoznacznie uważają, że Rosjanie to agresorzy, którzy brutalnie łamią reguły międzynarodowej współpracy. I rozumieją, że należy pomagać ukraińskim uchodźcom – bo to nie ich wina, że w ich ojczyźnie nie da się żyć.
Ale pod tym płaszczem empatii i zrozumienia, coraz silniej narasta nowy nurt: wyraźne zmęczenie sytuacją. Coraz więcej Czechów mniej lub bardziej otwarcie zaczyna się zastanawiać, czy ich kraj powinien tak mocno i jednoznacznie angażować się w obecny konflikt. Nurt niepokojący, bo podmywa dość spójną do tej pory politykę krajów UE wobec wojny na Ukrainie. Pokazuje też zjawisko stosunkowo nowe, ale które będzie narastać. Także w Polsce.
Nie można wykluczyć, że ten trend odegra ważną rolę w kontekście zaplanowanych na jesień wyborów. Tym bardziej warto uważnie przyglądać się reakcjom Czechów, którzy w tej kwestii zaczynają przecierać szlaki w Europie Środkowej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.