Ministerstwo Obrony Republiki Białorusi poinformowało w oficjalnym komunikacie o przemieszczeniu wojsk artylerii rakietowej. Początkowo podano, że sprzęt znalazł się „w pobliżu zachodnich granic”. Następnie doprecyzowano, że chodzi o „bezpośrednią granicę z Polską”.
W oświadczeniu resortu przekazano, że „w ten sposób armia reżimu Aleksandra Łukaszenki chce sprawdzać swoją gotowość”. Oprócz rozmieszczenia wojsk przy granicy zdecydowano się również na przesunięcia poszczególnych formacji zmechanizowanych oraz wojsk specjalnych w różnych częściach kraju.
Białoruś rozmieszcza zestawy rakietowe przy granicy z Polską
Państwowa agencja BelTA ujawniła, że w pobliżu granicy z Polską pojawiły się taktyczne zestawy rakietowe Polonez oraz Toczka. Zasięg tego pierwszego wynosi w podstawowej wersji od 50 do 200 kilometrów, natomiast w przypadku tego drugiego może to być od 70 do 180 kilometrów. Oba zestawy służą do atakowania celów naziemnych.
W propagandowej depeszy podkreślono że „wojsko jednoznacznie pokazuje, że Polonez i Toczka natychmiast zareagują na jakąkolwiek próbę ataku na Białoruś”.
Jak się czuje Łukaszenka?
Komentatorzy na Twitterze ocenili, że informacja o ruchach wojsk została podana po to, aby przykryć spekulacje dotyczące stanu zdrowia Aleksandra Łukaszenki. Nieobecność samozwańczego przywódcy w przestrzeni publicznej wywołała lawinę spekulacji o możliwej chorobie.
15 maja polityk w końcu pojawił się publicznie. Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista i były dyplomata, w rozmowie z „Wprost” komentował tajemniczą niedyspozycję Łukaszenki. – Kiedy byłem rzecznikiem MSZ, to w sytuacji, gdy Łukaszenka miał problemy ze zdrowiem, nikt nie odważyłby się opublikować jakiejkolwiek informacji bez jego zgody. Dlatego podejrzewamy, że nie wyraża on zgody na publikację lub nie jest w stanie powiedzieć, co napisać. Obie wersje świadczą, że ten stan zdrowia jest bardzo poważny – powiedział nasz rozmówca.
Czytaj też:
Cichanouska komentuje nieobecność Łukaszenki. „Powinniśmy być dobrze przygotowani”Czytaj też:
Stan zdrowia Łukaszenki pod znakiem zapytania. Rzecznik Kremla komentuje