Dwóch mężczyzn, którzy twierdzili, że są powiązani z Al-Kaidą, porwali w sobotę rano turecki samolot linii Atlas Jet lecący do Stambułu. Na pokładzie samolotu lecącego z Ercan w tureckiej części Cypru do Stambułu, było sześciu członków załogi i 136 pasażerów. Przez cztery godziny porywacze przetrzymywali zakładników, po czym się poddali. "Incydent zakończył się bez rozlewu krwi" - powiedział prezes zarządu tureckiego towarzystwa Atlas Jet, Tuncay Doganer.
W trakcie lotu porywacze - twierdzący, że mają bombę - zażądali, by maszyna poleciała do Teheranu. Kal twierdzi jedna z pasażerek, chcieli wedrzeć się do kokpitu, ale piloci im na to nie pozwolili. Mieli też mówić, by w żadnym wypadku maszyna nie lądowała w Turcji. Samolot wylądował jednak w Antalii na południowym wybrzeżu Turcji, bowiem - według Doganera - miał za mało paliwa na żądany przez porywaczy lot do irańskiej stolicy. Po lądowaniu część pasażerów została uwolniona przez porywaczy, a inni uciekli przez wyjścia awaryjne.
Przez jakiś czas na pokładzie przetrzymywano sześciu zakładników - czterech pasażerów i dwóch członków załogi. W końcu wszyscy pasażerowie i członkowie załogi zostali uwolnieni, a obaj porywacze poddali się.
W operacji w Antalii brała udział 20-osobowa grupa antyterrorystyczna sprowadzona z Ankary - poinformowała telewizja CNN-Turk.
Według jednego z cytowanych przez turecką telewizję prywatną NTV świadków, porywacze oświadczyli, iż są członkami Al-Kaidy. Tych informacji nie potwierdziły jednak władze Turcji.
Według tureckiego ministra spraw wewnętrznych Osmana Guenesa, jeden z porywaczy jest Turkiem, a drugi Syryjczykiem prawdopodobnie palestyńskiego pochodzenia. Tureckie władze zidentyfikowały porywaczy jako Mehmeta Resat Ozlu i Abdula Aziza Maliki. Zatrzymano jeszcze jednego pasażera podejrzanego o powiązania z terrorystami. Jak powiedział szef MSW, porywacze "przeprosili turecki naród" za uprowadzenie samolotu.
Z relacji świadków wynikało, że na pokładzie samolotu była bomba. Jak powiedział turecki minister spraw wewnętrznych eksperci badają znalezione materiały. Według doniesień telewizji CNN-Turk i NTV w paczce, w której podejrzewano, że jest ładunek wybuchowy, policja znalazła plastelinę.
Sobotnie porwanie potępiły władze Iranu i zaprzeczyły jakoby miały jakikolwiek związek z tą sprawą. Rzecznik irańskiego MSZ Mohammad Ali Hosseini powiedział, że nie zażądano od Iranu zgody, by porwany samolot mógł wylądować na jego terytorium. Zaznaczył, że irańskie władze odrzuciłyby takie żądanie.
pap, em