Najstarszy syn premiera Japonii Fumio Kishidy, pełniący funkcję sekretarza ds. politycznych szefa rady ministrów, ma ustąpić ze stanowiska. Powodem decyzji premiera Japonii jest publiczne oburzenie, po zdjęciach Kishidy Jr opublikowanych przez tygodnik Shukan Bunshun. Na fotografiach widoczny jest 32-letni Shotaro i ich około 10 krewnych, którzy przyjmują różne pozy na tle symbolicznych miejsc w rezydencji premiera.
Kontrowersyjne zdjęcia
Zdjęciem, które wywołało największy szum, pokazują syna i krewnych premiera pozujących na przykrytych czerwonym dywanem schodach. Słyną one z grupowych fotografii nowo mianowanych szefów gabinetów. Centralne miejsce, zarezerwowane dla szefa rządu, zajmuje Shotaru. Na innych kadrach widać gości stojących na specjalnym podium i udających konferencję prasową.
Następca wybrany
– Zachowanie i działania mojego syna, pełniącego stanowisko publiczne sekretarza szefa rządu, były niewłaściwe. Postanowiłem go zastąpić, aby wziął odpowiedzialność – powiedział w poniedziałek premier Japonii Fumio Kishida.
– Oczywiście, odpowiedzialność za zorganizowanie spotkania spoczywa na mnie – dodał tłumacząc przyjęcie w rezydencji premier. Zaznaczył jednak, że w samym wydarzeniu nie brał udziału, a jedynie przywitał się z gośćmi na początku. Shotaro Kishidę zastąpi w czwartek długoletni pomocnik jego ojca, Takayoshi Yamamoto.
Wcześniejsze wpadki
Mianowanie członków rodziny na stanowiska jest w Japonii powszechne. Shotaro zaczął pełnić funkcję prywatnego sekretarza premiera w marcu 2020 roku, chwilę po odejściu z pracy w centrum handlowym. Jego ojciec tłumaczył decyzję „osobowością i wglądem” syna. Sekretarzem ds. politycznych został w październiku 2022.
To jednak nie jego pierwsza wpadka wizerunkowa. W styczniu został upomniany za używanie samochodów japońskich ambasad do prywatnych wycieczek podczas podróży do Wielkiej Brytanii i Francji. Został także zauważony podczas zakupów w luksusowym domu towarowym w Londynie.
Czytaj też:
Kazachstan kusi firmy, które porzuciły Rosję. Kilkadziesiąt firm postanowiło zmienić adresCzytaj też:
Amerykanie „zaniepokojeni” polską ustawą. Departament Stanu wydał oświadczenie