Mer Moskwy Siergiej Sobianin poinformował we wtorek 30 maja w godzinach porannych o atakach na rosyjską stolicę. Początkowo przekazał, że bezzałogowy statek powietrzny spowodował niewielkie uszkodzenia kilku budynków. Zapewnił, że na miejsce zostały wysłane służby ratunkowe, jednak nie doszło do poważnych zniszczeń.
Atak dronów na Moskwę?
W kolejnym komunikacie Siergiej Sobianin dodał, że ze względów bezpieczeństwa rozpoczęto ewakuację niektórych mieszkańców w dwóch budynkach trafionych przez drony. Godzinę później zdementował te informacje. Zaznaczył, że żaden z mieszkańców nie odniósł poważnych obrażeń. W przypadku dwóch osób konieczne było udzielenie pomocy medycznej. Została ona udzielona na miejscu, ponieważ stan nie był tak poważny, aby konieczna była hospitalizacja.
Atak dronów na Moskwę?
Kilka godzin po doniesieniach o ataku z użyciem „dronów, głos zabrał przedstawiciel rosyjskiego ministerstwa obrony. O przeprowadzenie akcji oskarżono” reżim kijowski.
Jak czytamy w oświadczeniu, „w stolicy Rosji doszło do ataku terrorystycznego”. „Trzy drony zostały zneutralizowane bronią elektroniczną, straciły sterowność i ominęły zamierzone cele. Kolejne pięć dronów zostało zestrzelonych przez system rakiet ziemia-powietrze Pancyr-S w regionie moskiewskim” – zapewniono.
Na łamach BBC możemy przeczytać, że łącznie do Moskwy mogło się zbliżać nawet 20 dronów. O tym, że atak faktycznie miał miejsce mogą świadczyć także zdjęcia opublikowane przez Ukraińską Prawdę, na których widać mnóstwo wybitych okien w jednym z budynków.
Portal powołując się na ustalenia z Telegrama podał, żet rafione zostały dwa drapacze chmur w Moskwie przy ulicy Atłasowa w dzielnicy Nowa Moskwa, jeden z nich na wysokości 25. piętra. Inny z kanałów na Telegramie – 112 – poinformował, że bezzałogowiec wleciał do jednego z mieszkań na 14. piętrze budynku przy Alei Lenina.
Co na to Ukraina?
Ukraina na razie nie odniosła się oficjalnie do rosyjskich oskarżeń. – Wchodzimy w dobę sztucznej inteligencji. Może nie wszystkie drony są gotowe do ataku na Ukrainę i chcą wrócić do swoich właścicieli, by zadać pytania: dlaczego wysyłacie nas, by zaatakować dzieci w Ukrainie? – powiedział Mychajło Podolak.
Doradca Wołodymyra Zełenskiego podkreślił, że wraz władzami z przyjemnością obserwują i przewidująaą wzrost liczby ataków, ale, jak podkreślił, oczywiście Ukraina nie ma z tym bezpośrednio nic wspólnego.