Walczący po stronie Ukrainy Rosyjski Korpus Ochotniczy w czwartek 1 czerwca poinformował o swoich działaniach w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim, który graniczy m.in. z ukraińskim obwodem charkowskim. Antyputinowskie oddziały zaznaczyły, że zmierzają w kierunku miasta Szebiekino i zaapelowały do mieszkańców o pozostanie w domach lub schronach. W kolejnych wpisach informowano o ostrzale miasta.
Rosyjskie miasta tuż przy granicy z Ukrainą ostrzelane. Problemy z ewakuacją
Informację o ataku potwierdził gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow, który zaprzeczył jednocześnie, że dywersantom udało się przekroczyć granicę. Rosyjskie Ministerstwo Obrony informowało o 30 zabitych po stronie wroga. Część mieszkańców Szebiekina uciekła z miasta. Lokalne władze próbowały także ewakuować ludzi, ale Gładkow wyjaśniał, że podczas ostrzału jest to niebezpieczne.
Według gubernatora podczas ostrzału Szebiekina rannych zostało osiem osób, a kolejne cztery podczas ostrzału Nowopetriwki. Gładkow poinformował, że jak tylko ostrzał się uspokoi 200 rodzin, matki i babcie z małymi dziećmi, pojadą do Penzy. Z kolei w sobotę kolejne 600 osób ma udać się do Kaługi i Jarosławia.
Ostrzał rosyjskich miast tuż przy granicy z Ukrainą. Dmitrij Pieskow o wpływie na wojnę
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow cytowany przez portal RBC podkreślił, że o ostrzale informowany jest Władimir Putin. Rosyjski prezydent otrzymuje informacje od władz regionalnych i miejskich, FSB, Ministerstwa Obrony i Spraw Nadzwyczajnych, straży granicznej, wojska oraz ratowników. Pieskow zaznaczył, że priorytetem jest pomoc ludziom i przesiedlenie tych, którzy tego potrzebują. Rzecznik Kremla zapewnił, że ostrzał obwodu biełgorodzkiego nie wpłynie na przebieg wojny w Ukrainie.
Czytaj też:
Legion „Wolność Rosji” chce zaatakować Moskwę. Rekrutuje tysiące rodakówCzytaj też:
NA ŻYWO: Władimir Putin podjął decyzję. W Moskwie powstanie ogromny schron