Jak podała prokurator Jennifer Lewis, 14 lipca 24-letni oskarżony Robert S. - wyjeżdżając fordem escortem z parkingu - uderzył w bok stojącego autobusu. Gdy składał wyjaśnienia na policji, wyszło na jaw, że jechał samochodem przyjaciela, ubezpieczonym w Polsce.
Jazda nieubezpieczonym pojazdem jest w W. Brytanii poważnym wykroczeniem. Ubezpieczenie wykupuje się tu nie na pojazd, lecz indywidualnie na kierowcę. W przypadku, gdy użytkowników jest kilku, każdy z nich musi mieć osobne ubezpieczenie.
Po upływie sześciu miesięcy od wjazdu zagranicznego pojazdu do W. Brytanii jego kierowca musi go zarejestrować, wykupić ubezpieczenie, opłacić podatki i uzyskać zaświadczenie o tym, że pojazd przeszedł przegląd techniczny.
"Imigranci powinni mieć większy dostęp do informacji o (brytyjskich) zasadach ruchu drogowego w chwili przyjazdu do W. Brytanii. Sugeruję, by oskarżony ostrzegł swoich (polskich) znajomych i przyjaciół przed skutkami jazdy bez ubezpieczenia" - powiedział sędzia Harrison-Reed.
Na rozprawie Robert S. przyznał się do winy. Twierdził, że brak ubezpieczenia był z jego strony zwykłym niedopatrzeniem. Sędzia wymierzył mu karę grzywny w wysokości 250 funtów i obciążył kosztami postępowania oraz dodatkową karą sześciu punktów karnych, co oznacza, że w przypadku ponownego wykroczenia grozi mu utrata prawa jazdy.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy brytyjska policja i media odnotowały wzrost liczby Polaków, którzy stanęli przed sądami magistrackimi w związku z wykroczeniami drogowymi. Policja w Yeovil (południowo-zachodnia Anglia) zwróciła się nawet do agencji rejestracji pojazdów DVLA (Driver and Vehicle Licencing Authority), by przygotowała ulotki informacyjne po polsku.
Władze lokalne północnego Yorkshire ustaliły, że młodzi Polacy i Litwini są w grupie wysokiego ryzyka wypadków, zwłaszcza na drogach wiejskich, i często jeżdżą nieubezpieczonymi pojazdami.
ab, pap