Po przerwanym sobotnim „Marszu Sprawiedliwości” Jewgienij Prigożyn zniknął bez śladu. Trafić miał do Białorusi, ale ostatni raz widziany był podczas opuszczania zajętego przez wagnerowców Rostowa nad Donem. Pomimo zapewnień ze strony FSB o wycofaniu przeciwko niemu sprawy karnej, ta ma być nadal prowadzona. Co w takim razie z przyszłością Grupy Wagnera?
Kreml włączy wagnerowców do armii?
Kreml zgodził się, żeby najemnicy, którzy nie brali udziału w buncie podpisali kontrakty wojskowe z rosyjską armią. Zrezygnował także ze ścigania tych, którzy do marszu dołączyli. Analitycy z The New York Times zauważają jednak, że to ilu wagnerowców zdecyduje się na taki krok pozostaje kwestią otwartą. Twierdzą także, że oświadczenie Kremla wskazuje na fakt, że Grupa Wagnera przestanie istnieć w dotychczasowej formie.
– Poprzednie relacje między Grupą Wagnera a rosyjskim rządem prawdopodobnie się skończyły – stwierdził Rob Lee z amerykańskiego Instytutu Badań Polityki Zagranicznej.
Bunt Prigożyna nie wpłynął na front
Dla wojsk ukraińskich bunt Prigożyna wydawał się idealną sytuacją, aby odmienić sytuację na froncie. W niedzielę chwaliły się ona wyjątkowo dużymi postępami i wejściem w kolejną fazę kontrofensywy. Choć chaos w Rosji spowodowany ostatnimi wydarzeniami będzie trwać, a zmianie ulec może nawet dowództwo wojsk agresora, co Kijów na pewno będzie chciał wykorzystać, to same sobotnie walki mogły wcale nie wyglądać tak idealnie.
Jak informują amerykańscy urzędnicy, wstępne analizy nie wskazują na to, żeby jakiekolwiek rosyjskie jednostki opuściły w ten weekend swoje pozycje na południu lub wschodzie Ukrainy. Żadna z nim nie poszła na ratunek Moskwie. Wystrzeliły za to ponad 50 pocisków w stronę wojsk ukraińskich.
Jak silna jest Grupa Wagnera?
Analitycy z The New York Times zwracają także uwagę na możliwość przeceniania siły Grupy Wagnera. Niewątpliwie były one lepiej wyposażone i wyszkolone od regularnej armii. Wspominali o tym niejednokrotnie spotykający ich na froncie Ukraińcy. Jednak do zdobycia Bachmutu potrzebna im była pomoc wojsk rosyjskich. Po samym zwycięstwie, które okazało się nie być tak kluczowym, wpływ Prigożyna został ograniczony przez Kreml.
– To jeden z powodów, przez które Prigożyn oszalał. Zdał sobie sprawę, że teraz jest poza Ukrainą – zauważyła Tatiana Stanovaya z Fundacji Carniege.
Niemniej analitycy nie są pewni, co z samą Grupą Wagnera się stanie. Mimo wszystko stanowiła ona ważny element w walkach, który może zostać utrzymany.
Czytaj też:
Wielka Brytania chce być przygotowana na „nagły upadek Rosji”Czytaj też:
Jak Prigożyn dał przez chwilę odetchnąć Ukraińcom. Wróg weźmie odwet za „leniwą sobotę”.