Rosyjskie władze postanowiły przejąć kontrolę nad najemnikami z Grupy Wagnera za granicą – pisze w czwartek „The Wall Street Journal”. Gazeta opisuje podróż wiceministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergieja Wierszynina do Damaszku, gdzie miał osobiście poinformować syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada, że Grupa Wagnera nie będzie już samodzielnie działać w tym kraju. Źródło „WSJ” podało, że najemnicy otrzymali „rozkaz przybycia do rosyjskiej bazy w Latakii i wykonali go”.
Nowe doniesienia o Grupie Wagnera. „Wykonali rozkaz” Moskwy
Dziennik zwraca też uwagę na rozmowę telefoniczną kierownictwa rosyjskiego MSZ z prezydentem Republiki Środkowoafrykańskiej Faustinem-Archange Touadérem, którego ochroną osobistą zajmują się najemnicy. Strona rosyjska zapewniła go – pisze „WSJ” – że bunt Prigożyna nie wpłynie na pracę Grupy Wagnera w republice.
Artykuł wskazuje, że poza Rosją (i Ukrainą) jest około 6 tys. najemników Grupy Wagnera. Ich obecność w Afryce i na Bliskim Wschodzie pomaga Kremlowi wzmacniać własne wpływy.
Jednodniowy bunt Prigożyna i jego konsekwencje
W piątek, 23 czerwca, założyciel Grupy Wagnera poinformował, że oddziały rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego bojowników. W związku z tym ogłosił marsz na Moskwę w celu przywrócenia sprawiedliwości. Domagał się odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu. Następnego dnia Jewgienij Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by „uniknąć rozlewu krwi”. Ostatecznie trafił do Białorusi.
Niewykluczone, że „kucharz Putina” przemieszcza się między Mińskiem a Moskwą. We wtorek grupa „Białoruski Gajun” prześledziła trasę lotu samolotu, w którym mógł znajdować się Jewgienij Prigożyn. Szef wagnerowców miał wystartować we wtorek późnym wieczorem z lotniska pod Mińskiem i kierować się w stronę Moskwy. Nagle Embraer Legacy 600 zniknął z radarów.
Czytaj też:
Przydacz o obecności Wagnerowców na Białorusi. „Wpływa na bezpieczeństwo w regionie”Czytaj też:
NA ŻYWO: Władimir Putin ruszył na południe. „Powitał go adorujący tłum”