Władze wielu francuskich miast wprowadziły w piątek zakaz demonstracji lub godzinę policyjną, co jednak nie powstrzymało zamieszek. Do strać z policją doszło m.in. w Lyonie, gdzie ok. 20 w centrum miasta zebrało się około 1300 zamaskowanych osób. Podczas zamieszek splądrowano sklepy m.in. w Grenoble, Strasburgu, Creteil i Saint-Denis pod Paryżem. Protestujący w Reims spalili tamtejszy komisariat i ukradli mundury policyjne, natomiast w Tours zaatakowano mera miasta. Również w Paryżu, na Placu Zgody, zebrali się protestujący, których zepchnęli policjanci.
Bardzo niespokojnie było w Marsylii, drugim co do wielkości mieście Francji. Tamtejsze władze zakazały w piątek publicznych demonstracji, a wieczorem wstrzymały rówineż transport publiczny. Mimo wszystko protestujący starli się z funkcjonariuszami. Jak alarmowała lokalna policja, uczestnicy zamieszek włamali się do sklepu z bronią w centrum miasta. Mieli ukraść kilka karabinów myśliwskich. Mer Marsylii Benoit Payan poprosił w nocy o "natychmiastowe przysłanie dodatkowych służb porządkowych". Do miasta miały przybyć dodatkowe oddziały żandarmerii oraz samolot obserwacyjny sił specjalnych.
"W Marsylii sceny grabieży i przemocy są niedopuszczalne. Potępiam te akty wandalizmu z całą stanowczością i proszę państwo o natychmiastowe wysłanie dodatkowych sił porządkowych" – napisał na Twitterze Benoit Payan. Policja podała w piątek wieczorem, że zatrzymano 63 osoby, a dwóch policjantów zostało lekko rannych.
Francja płonie. Kolejna niespokojna noc po śmierci 17-letniego Nahela
Zamieszki wybuchły po tym, jak w miniony wtorek policjant zastrzelił 17-letniego chłopaka, który nie chciał poddać się kontroli drogowej. Pierwotnie policja utrzymywała, że kierowca chciał staranować funkcjonariuszy, ale nagranie z miejsca zdarzenia ujawniło, że strzał padł w momencie, kiedy 17-latek próbował odjechać z miejsca kontroli. W czwartkowy wieczór na ulice największych francuskich miast wyszło około 40 tysięcy policjantów, którzy mieli zapobiec rozprzestrzenianiu się burzliwych protestów. Nawet tak olbrzymia siła nie powstrzymała jednak wściekłych Francuzów, którzy do walki z funkcjonariuszami używają m.in. kamieni i fajerwerków.
W czwartek w Nanterre – miasteczku, z którego pochodził Nahel – podczas protestu pod hasłem „Zemsta za Nahela” podpalony został budynek banku. Tego samego dnia gwałtowne protesty miały miejsce także w Paryżu, Lyonie, Tuluzie, Lille i Marsylii, gdzie policja użyła przeciwko demonstrantom gazu łzawiącego.
Czytaj też:
Śmierć po zatrzymaniu. Policjanci założyli Oliwerowi kaftan i kask, docisnęli kolanami. Nagle „stał się wiotki”Czytaj też:
Francję trawią zamieszki. Macron opuścił szczyt w Brukseli