Rosyjska matka dostała zwłoki syna w blaszanej trumnie. Wojsko zakazało jej otwierać

Rosyjska matka dostała zwłoki syna w blaszanej trumnie. Wojsko zakazało jej otwierać

Rosyjscy żołnierze
Rosyjscy żołnierze Źródło: Facebook / Сили оборони Запорізького краю
W wiosce Sosnówka pod Irkuckiem pochowano 40-letniego poborowego Wiktora Pietrowa. Jego matka twierdzi, że zginął z rąk swoich rodaków i opowiada o patologiach w rosyjskiej armii.

Wiktor Pietrow został znaleziony martwy w swojej jednostce. Matce przekazano, że powiesił się w namiocie polowym i odesłano zwłoki w cynkowej trumnie. Wojskowe biuro rekrutacyjne zakazało rodzinie jej otwierać. Matka w rozmowie z niezależnym portalem sibireal.org twierdzi, że jej syn nie odebrał sobie życia, ale został powieszony. Uważa, że wojskowi ukryli prawdę o tym zgonie.

Rosyjski poborowy dotkliwie pobity

Matka żołnierza twierdzi, że do wojskowego biura rejestracji i poboru w Usolie zgłosił się on w połowie września. Miał bać się prześladowań, więc mimo sprzeciwu matki pojechał do Ukrainy. W latach 2002-2004 odbył przeszkolenie wojskowe na Sachalinie, jednak krótko po przejściu szkolenia przypominającego napisał matce, że „to nie to samo”.

Wiktor Pietrow służył w zaopatrzeniu i praktycznie nie widział walki. Zagrożeniem okazali się jednak jego towarzysze broni. W połowie kwietnia kobieta wyczuła przez telefon, że coś jest nie tak. Syn wyznał jej wtedy, że przebywa w cywilnym szpitalu w Krasnodonie i ma połamane żebra. Przyznał, że był przykuty kajdankami do sufitu i bity gumową pałką. Zabronił jednak matce zgłaszać tego gdziekolwiek.

„To nie armia, to kryminał”

Poborowy mówił też, że był zamykany na słońcu w klatce, bez jedzenia. Przyznał, że bito go za picie alkoholu. W liście od dowódcy jednostki, który pokazano później matce, wyliczano jego przewinienia. Pije wodę kolońską, płyny do dezynfekcji rąk, rozpuszcza suche tabletki paliwowe w wodzie. Do tego ma negatywny wpływ na innych funkcjonariuszy, okazując lekceważenie dla wymagań dowódców„ – zwracano uwagę.

Koledzy Wiktora podkreślali jednak, że wiele osób robiło podobnie i tak samo było bitych. — Dlaczego mówię to wszystko, mimo że nie mogę odzyskać syna? Dlaczego biorę to na siebie? Bo wszystkich bili. Ten porucznik Aleksandr Siergiejewicz z żandarmerii jest tam królem i bogiem – opowiadała matka. I przed nikim nie odpowiada za swoje okrucieństwa. Czy to jest armia?! To kryminał – oburzała się.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Rosjanie palą zwłoki swoich żołnierzy w mobilnych krematoriach. „Okropny smród”
Czytaj też:
Zwlekał z tym przez tydzień. Szojgu przerwał milczenie ws. buntu Prigożyna