Nieletni zakładnicy wojny. Tak wygląda owiana tajemnicą misja. „Karmili nas jak psy”

Nieletni zakładnicy wojny. Tak wygląda owiana tajemnicą misja. „Karmili nas jak psy”

Dziecko w pociągu, zdjęcie ilustracyjne
Dziecko w pociągu, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / ABACA
W rosyjskiej agresji na Ukrainę gra toczy się nie tylko o nielegalne zagarnięcie Charkowa, Chersonia czy Mariupola. Stawka jest jeszcze większa, bo chodzi o „wyprodukowanie” nowego pokolenia Ukraińców, którzy będą żyli pod dyktando okupantów. Chociaż cały świat trąbi o konieczności realizacji misji sprowadzenia do Ukrainy porwanych przez Rosjan dzieci, szczegółowe etapy są owiane tajemnicą. I wciąż trwa pat.

W tych miejscach dzień często rozpoczyna się od odśpiewania rosyjskiego hymnu, a za jakikolwiek przejaw sprzeciwu są kary. To właśnie tutaj wmawia się ukraińskim dzieciom, że ich rodzice już ich nie chcą i zabrania się im kontaktów z bliskimi. W specjalnych ośrodkach w Rosji, które przewrotnie określa się mianem „wychowawczych”, odbiera im się nie tylko ich własność, jak np. telefony, ale ograbia się je również z tożsamości, próbując wyprodukować posłusznych obywateli karmionych papką propagandy.

Czarne jest białe, białe jest czarne

Tutaj nagle okazuje się, że cały świat się myli i tak naprawdę to Rosja jest ofiarą, a nie agresorem, który niszczy sąsiedni kraj, nie zważając na ofiary cywilne. To właśnie w tego typu miejscach wychodzi na to, że  jest tym, który jako jedyny myśli o losie tych dzieci, młodych Ukraińców, a te małe, niedojrzałe i w gruncie rzeczy naiwne jednostki łączą kropki zasianych kłamstw w obraz, który zaczyna składać się w całość. Nie mają świadomości, że całkowicie zafałszowaną.

Chłoną jak gąbki wszystkie kłamstwa, bo faktycznie nagle nie ma obok nich rodziców, którzy tak zapewniali o swojej miłości, którzy mówili, że ich nie opuszczą. Ich życie legło w gruzach i znalazły się w miejscu, w którym sto razy powtarzane kłamstwo – niestety – staje się w ich głowach prawdą. W świecie bez zasad jest tylko jedna wskazówka: zabronione jest wszystko, co ukraińskie – nie można mówić i śpiewać w tym języku, nie można kultywować tradycji ani wspominać o dawnym życiu w pozytywnym kontekście.

– Wyobraź sobie, że słuchasz rosyjskiego hymnu narodowego przez pięć godzin bez przerwy. (Dzieci – red.) były zmuszane do śpiewania jego zwrotek. W szkole co tydzień mają specjalne lekcje. Mają też pisać listy z podziękowaniami dla  – powiedział Mykoła Kułeba, dyrektor organizacji Save Ukraine, który sprawował funkcję Rzecznika Praw Dziecka w Ukrainie.

Artykuł został opublikowany w 29/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl