W dalszym ciągu trwają poszukiwania 2,5-letniego dziecka, które zaginęło w sobotę 8 lipca u swoich dziadków we francuskich Alpach. Chłopiec o imieniu Emile po raz ostatni był widziany w dniu zaginięcia przez dwóch świadków niedaleko domu swoich dziadków, którzy mieszkają na obrzeżach Le Vernet pomiędzy Grenoble i Niceą. W wiosce mieszka koło 100 osób. Przesłuchano 25 z nich – podało Sky News.
Przeszukano również 30 budynków i 12 pojazdów, a następnie rozszerzono akcję poszukiwawczą na okoliczne pola i lasy. Prokuratura zdecydowała, że tylko mieszkańcy mogą opuszczać wioskę i do niej wjeżdżać. W akcje zaangażowało się prawie 800 osób, które szukały dziecka w pobliżu 5 km od miejsca jego zaginięcia. Służby przez trzy dni otrzymały na specjalną linię ponad 1,2 tys. zgłoszeń w sprawie zaginięcia chłopca.
Szukają 2,5-letniego chłopca od trzech dni. Policja nie ma żadnej wskazówki
Francuska policja przyznała, że na razie nie ma żadnej wskazówki, która pozwoliłaby im podążać za konkretną teorią. Władze zdecydowały się nagrać wiadomość głosową matki 2,5-latka, która była puszczana z głośników helikopterów w obszarze poszukiwań. Służby ratunkowe miały nadzieję, że chłopiec gdzieś się ukrył i wyjdzie po usłyszeniu głosu matki. – Emile zawsze gonił motyle i mógł za nimi pobiec, zanim ukrył się gdzieś na drzemkę – podkreśliło jedno ze źródeł The Independent.
Służby wciąż mają nadzieję odnaleźć dziecko żywe. Zaznaczono, że gdyby było inaczej, psy już by go wyczuły. Urzędnicy badają jednocześnie, czy 2,5-latek nie został potrącony przez samochód lub traktor, a jego ciało nie zostało zabrane. Mieszkańcy wioski twierdzą, że czuli się w niej bezpiecznie i obca osoba szybko zostałaby zauważona.
Czytaj też:
Nie żyje 27-latek z Francji. Zginął po trafieniu pociskiem używanym do tłumienia zamieszekCzytaj też:
Półtorej godziny szukali 8-latki. Przeszła plażą około 4 kilometry