Po co tak naprawdę Łukaszence wagnerowcy? Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Putin go przekonał

Po co tak naprawdę Łukaszence wagnerowcy? Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Putin go przekonał

Najemnik z Grupy Wagnera
Najemnik z Grupy Wagnera Źródło: Newspix.pl / Valentin Sprinchak
Łukaszenka boi się o swoją przyszłość. Wie, że naród białoruski nie zapomni i nie wybaczy krwawego tłumienia jego niezadowolenia. Nie ufa swojej armii i wie, że na Ukrainie walczą Białorusini zorganizowani w formacje bojowe bardzo cenione na froncie walk z Rosjanami. Putin prawdopodobnie przekonał Łukaszenkę, że ta formacja może być gwarantem jego bezpieczeństwa.

Jest wiele powodów, dla których byli żołnierze Prigożyna znaleźli się na Białorusi. Decyzją ministra Szojgu ta formacja została z dniem 1 lipca zlikwidowana. Jej dowódca wymówił posłuszeństwo rosyjskiemu ministerstwu obrony. Likwidacja polegała na szybkim rozformowaniu, w tym i rozbrojeniu tego wojska.

Część z dowódców oddziałów wiernych Prigożynowi została aresztowana, część zbiegła poza Rosję, a reszta poszła w rozproszenie. Grupa wagnerowców, którymi się nas straszy, to w większości ci, którzy po szybkiej weryfikacji przez rosyjski MON zostali uznani za nadających się do dalszej służby, stosownie do oczekiwań Kremla. Ci zaś rekrutują się głównie spośród tych, których Prigożyn wydobył z obozów karnych i więzień. Czyli generalnie przestępcy, którzy w przypadku niepodpisania kontraktów z Szojgu mieli tylko jedną drogę. Powrót za kraty.

Z nich, i z części starej formacji, Rosjanie sformowali, czy raczej „pozbierali”, ekwiwalent około trzech-czterech batalionów, które wysłali na Białoruś.

Cały felieton dostępny jest w 31/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.