Gra o tron w Karabachu

Gra o tron w Karabachu

Karabach
Karabach Źródło: AP Photo/Aziz Karimov
Od grudnia 2022 r. Kreml blokuje dostawy żywności i pomocy humanitarnej przez tzw. korytarz laczyński dla mieszkańców ormiańskiej enklawy – Karabachu. To brutalna droga do zamrożenia trwającego długie dekady konfliktu ormiańsko azerbejdżańskiego w Karabachu, bazująca na scenariuszach znanych z Donbasu, gruzińskiej Osetii Południowej i mołdawskiego Naddniestrza.

– Rosja dąży do utrzymania dominacji, również wojskowej, w regionie Kaukazu Południowego i Europie Wschodniej. W obu przypadkach sytuacja przypomina to, co praktykowała wcześniej w krajach postsowieckich, a więc próby utrzymania kontroli poprzez separatystyczne enklawy – wyjaśnia ukraiński politolog Igor Chalenko, szef Kijowskiego Centrum Analiz i Strategii. Sytuacja w regionie jest bardzo skomplikowana, bo Karabach leży pomiędzy skonfliktowanymi Armenią i Azerbejdżanem, które na sporze o region od lat wręcz opierają tożsamość narodową.

W konflikt mocno zaangażowana jest również strona rosyjska – steruje nim, szuka popleczników i podsyca go wtedy, kiedy widzi w tym własny interes. – Zawarcie porozumienia pokojowego, do czego dąży Zachód, pozbawi prezydenta Rosji Władimira Putina dominującej pozycji na Kaukazie Południowym i przyczyni się do ostatecznej reorientacji Erywania na Zachód – dodaje Chalenko.

Rosyjski „pokój” pod bronią

15 lipca, po spotkaniu z przywódcami Azerbejdżanu i Armenii w Brukseli, szef Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił, że nowym szlakiem – przez miasto Ağdam – ruszą dostawy pomocy humanitarnej do Karabachu. Po przywróceniu zwierzchnictwa Azerbejdżanu nad Karabachem jesienią 2020 r. połączenie ormiańskiej enklawy z Armenią odbywało się poprzez tzw. korytarz laczyński, szlak kontrolowany przez rosyjskie wojska. Droga ta prowadzi do centrum administracyjnego enklawy, miasta Khankendi, nazywanego przez Ormian Stepanakert (uznawanego za stolicę Karabachu).

Mimo że oficjalnie przepływ towarów, w tym pomocy humanitarnej, na tej trasie jest swobodny, sytuacja według doniesień strony ormiańskiej wygląda zgoła inaczej – alarmuje ona, że w Karabachu brakuje już dosłownie wszystkiego, do tego stopnia, że można mówić o katastrofie humanitarnej. Tymczasem armia rosyjska, która w założeniu miała zapewniać bezpieczną komunikację, pozostaje wobec eskalacji konfliktu bierna.

W odpowiedzi na oświadczenie Michela o gotowości Azerbejdżanu do otwarcia dodatkowej trasy dla dostaw pomocy humanitarnej zaledwie trzy dni później – 18 lipca, przedstawiciele prorosyjskiego Frontu Bezpieczeństwa i Rozwoju Arcachu (Republika Arcachu to inna nazwa Karabachu) zablokowali trasę betonowymi blokami.

Destabilizacja, a wpływy rosyjskie

Analizy europejskich i amerykańskich obserwatorów wskazują na istnienie w Karabachu „prokremlowskiego reżimu”. Blokadę drogi przez Khankendi i Agdam zorganizowali Front Bezpieczeństwa i Rozwoju Arcachu oraz były minister stanu Karabachu Ruben Wardanian, mialiarder, Ormianin, który zrezygnował z rosyjskiego obywatelstwa, ale często określany jest w mediach jako emisariusz Putina na Kaukazie Południowym. Według kanadyjskiego Geopolitical Monitor „Kreml wysłał Wardanyana do Karabachu, bo obawiał się sukcesu Unii Europejskiej w pośredniczeniu w traktacie pokojowym” między Armenią a Azerbejdżanem

O tym, że Moskwa dąży do destabilizacji Kaukazu Południowego, tak jak to miało i ma miejsce w Ukrainie, Gruzji czy Mołdawii, rozpisuje się także międzynarodowa prasa.

Janusz Bugajski w „The Washington Times” podkreśla: „Rosyjski reżim manipuluje mniejszością ormiańską w azerbejdżańskim Karabachu, aby wzniecić konflikty etniczne na Kaukazie Południowym. Scenariusz przypomina inne spory, które Kreml inicjował w Gruzji, Mołdawii czy Ukrainie, aby podtrzymać strefę wpływów i zapędy imperialne”. Największy ukraiński serwis informacyjny Censor alarmuje z kolei, że Putin wykorzystuje marionetki ormiańskich separatystów w Karabachu do własnych celów, tak jak zrobił to z Osetyjczykami i Abchazami w Gruzji oraz z ze zwolennikami rosyjskiego imperium na Krymie i w Donbasie.

„To [wykorzystanie ormiańskich separatystów w Karabachu] pozwala Moskwie utrzymać obecność wojskową na Kaukazie Południowym i w oderwanym od Gruzji regionie Osetii Południowej lub kontrolowanych przez Rosję wschodnich regionach Mołdawii” – komentuje Adrian Costin w rumuńskim „Newsweeku”.

Rosyjskie paszporty dla fanów Kremla

Polityka Kremla doprowadziła do tego, że ormiańscy separatyści w Karabachu opowiadają się za bezterminowym stacjonowaniem rosyjskiego kontyngentu wojskowego i przeprowadzeniem referendum w sprawie przystąpienia do Rosji.
„W Arcachu powinno zostać rozpisane referendum w sprawie przystąpieniu do Rosji, tak jak to miało miejsce na Krymie osiem lat temu” – powiedział Artaszes Geghamian, były szef delegacji Ormiańskiego Zgromadzenia Narodowego do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE w marcu 2022 roku.

W kwietniu 2022 r. w Karabachu odbyła się akcja zbierania podpisów popierających akcesję do Rosji. Punktem kulminacyjnym było wezwanie pułkownika rezerwy Armenii Hayka Nahapetyana do ubiegania się o obywatelstwo w ambasadzie rosyjskiej.

Moskwa przeciwko pokojowi pomiędzy Baku i Erewanem

Zgodnie z trójstronnym oświadczeniem szefów Rosji, Azerbejdżanu i Armenii z 9 listopada 2020 r., jeśli w maju 2025 r. żadna strona nie zażąda wycofania wojsk rosyjskich z Karabachu, ich pobyt zostanie przedłużony o kolejne 5 lat. Im bliżej 2025 r., tym większe zainteresowanie Kremla zwiększeniem presji na swoich pełnomocników w Karabachu i niedopuszczeniem do zawarcia porozumienia pokojowego między Baku a Erewanem.

Tymczasem w przeciwieństwie do Moskwy, która pozycjonuje się jako „główny mediator” w konflikcie ormiańsko-azerbejdżańskim, ale robi wszystko, by trwał, Unia Europejska jest naprawdę zainteresowana osiągnięciem pokoju na Kaukazie Południowym. Naciska przede wszystkim na otwarcie regionalnych szlaków transportowych, zwłaszcza alternatywnego korytarza Zangezur do transportu pomocy humanitarnej.

Przechwycenie inicjatywy przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone w procesie negocjacji między Baku a Erewanem, a następnie osiągnięcie realnego sukcesu, pozbawi Putina pozycji na Kaukazie Południowym. Przyczyni się również do ostatecznej reorientacji Armenii na Zachód. Z kolei szybka integracja karabachskich Ormian z Azerbejdżanem zablokuje Kremlowi możliwość manipulowania nimi dla własnych celów geopolitycznych.

Źródło: Wprost