„Nowa” armia Prigożyna. „Putin ma dwie misje dla wagnerowców”

„Nowa” armia Prigożyna. „Putin ma dwie misje dla wagnerowców”

Wagnerowcy
Wagnerowcy Źródło: Newspix.pl / ABACA
Byli wagnerowcy, do czasu aż się zreorganizują, wykorzystywani są i zapewne jeszcze będą do szkolenia armii białoruskiej, a w szczególności jej wojsk specjalnych i sił bezpieczeństwa, do walki z potencjalnymi uczestnikami powstania na Białorusi przeciwko Łukaszence. Putin ma dla nich jeszcze jedną, zasadniczą misję.

Armia Prigożyna pojawiła się na froncie wojny w czasie, gdy rosyjska armia ponosiła klęski i nie była w stanie oprzeć się uderzeniom armii ukraińskiej, głównie w bitwie o Donbas. Putin przypisuje wagnerwocom powodzenie w operacjach w zdobywaniu Popasnej czy Lisiczańska, których zdobyć nie mogła armia regularna. Tymi czynami Prigożyn zdobył sobie wielkie uznanie na Kremlu i najwyższe odznaczenia. Ale i zyskał wrogów wśród wojskowych z Szojgu na czele, który dostrzegł w Prigożynie zagrożenie dla siebie. To stało się początkiem konfliktu pomiędzy rywalizującymi o względy Putina dowódcami wojskowymi.

Punktem kulminacyjnym rywalizacji stał się bunt Prigożyna, który skończył się formalną likwidacją jego formacji.

Wagnerowcy spełnili swoją misję z nawiązką. Przede wszystkim dali regularnej armii rosyjskiej czas na odtworzenie zdolności bojowej po wstrząsie, jakiego doznała w ubiegłym roku po klęsce w „operacji specjalnej”. Przez blisko osiem miesięcy prywatna, liczna armia prowadziła skuteczne walki z armią ukraińską, głównie w bitwie o Bachmut, gdzie obie strony mocno się wykrwawiły.

Źródło: Wprost