Prezydent Salwadoru Nayib Bukele jest jednym z najciekawszych obecnie polityków w obu Amerykach. Kiedy obejmował władzę w 2019 roku Salwador był wstrząsany przemocą gangów, które kontrolowały ulice, zbierały haracze i wpływały na każdy aspekt życia zwykłych ludzi. Państwo było na tyle niewydolne, że nie tylko nie potrafiło zapewnić obywatelom bezpieczeństwa, ale i edukacji, bo 15 proc. Salwadorczyków nie potrafiło czytać i pisać.
Za granicą Salwador pojawiał się w światowych mediach tylko w kontekście gigantycznej przemocy i masowej nielegalnej emigracji do Stanów Zjednoczonych.
Zaledwie cztery lata prezydentury Bukele później liczba zabójstw spadła sześciokrotnie, a Salwadorczycy często po raz pierwszy mogą wieczorem wyjść na spacer po mieście, albo spokojnie prowadzić biznes, a niepiśmienność została zasadniczo wyeliminowana.
Teraz w światowych mediach mówi się o Salwadorze w kontekście wprowadzenia Bitcoina jako oficjalnej waluty w kraju i redukcji przestępczości.
Nayib Bukele dokonał tego wszystkiego za cenę zamknięcia w więzieniach 7 proc. mężczyzn do 40. roku życia, co przekłada się na 2 proc. całej populacji!
Żeby ich pomieścić, zbudował w swoim sześciomilionowym kraju największe więzienie na świecie. Poza tym wypatroszył salwadorską demokrację, sam siebie nazywa „najfajniejszym dyktatorem na świecie” i zamierza wbrew konstytucji ubiegać się o drugą kadencję. Mimo to ostatnie sondaże wskazują, że jego politykę popiera 91 proc. Salwadorczyków, a 75 proc. chce by startował jeszcze raz.
Na czym polega fenomen Nayiba Bukele?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.