"Działalność pisarska pani Hermann jest naszym zdaniem nie do pogodzenia z jej rolą telewizyjnej dziennikarki" - powiedział dyrektor ds. programu NDR Volker Herres, uzasadniając rozwiązanie umowy o pracę.
Niemieckie media, w tym wielkonakładowy dziennik "Bild am Sonntag", poinformowały w weekendowych wydaniach o kontrowersyjnej wypowiedzi Hermann, uznając jej słowa za skandal. To "kompromitujący lapsus" - ocenił "Bild am Sonntag", zamieszczając wiadomość na pierwszej stronie.
Przedstawiając w miniony czwartek swoją najnowszą, poświęconą problematyce rodziny książkę, Hermann powiedziała, że okres Trzeciej Rzeszy był "strasznym czasem", jednak to co było dobre, to: "wartości, dzieci, matki, rodziny i solidarność". Dziennikarka skrytykowała lewicowe pokolenie roku 68. za niszczenie takich wartości jak macierzyństwo i wychowanie. "Wszystko zostało zniszczone, niczego nie zachowano" - powiedziała na konferencji prasowej w Berlinie.
Hermann zatrudniona jest w publicznej telewizji niemieckiej. Do ubiegłego roku prowadziła wieczorne wydanie wiadomości "Tagesschau" w pierwszym programie telewizji ARD. Zrezygnowała z tego prestiżowego stanowiska po krytyce, z jaką spotkała się jej poprzednia książka, w której krytykowała emancypację kobiet. Obecnie pracuje dla redakcji telewizji NDR w Hamburgu.
Wypowiedź dziennikarki skrytykował jako "historycznie nieodpowiedzialną" przewodniczący gminy żydowskiej w Hanowerze Michael Fuerst. "Mam wątpliwości, czy wykazująca takie braki w edukacji historycznej dziennikarka może nadal pracować w NDR" - powiedział. Sama dziennikarka nazwała absurdem próbę zrobienia z niej zwolenniczki nazizmu. Podkreśliła, że w książce odcięła się od lewicowego i prawicowego radykalizmu.
pap, em