Informacje o uwięzionych dotarły do stolicy kraju Managui dzięki kilku śmiałkom, którzy przebili się przez dżunglę, a następnie przeszli górskie przełęcze po bezdrożach, by sprowadzić pomoc dla reszty wieśniaków - podały agencje pomocowe.
Uwięzieni w górach mieszkańcy trzech gmin pilnie potrzebują żywności, wody pitnej, lekarstw, ubrań i koców. Wiele dzieci choruje - poinformowali przybysze z odciętego od świata regionu, położonego niedaleko miasta Bonanza o ok. 280 km na północ od stolicy kraju Managui.
Burmistrz Bonanzy Menuel Sevilla powiedział w telewizji Channel 8, że huragan, który przeszedł nad północną Nikaraguą w początkach tygodnia, zniszczył w jego regionie wiele domów, a także uprawy bananów, cytrusów, kukurydzy i ryżu. Wezwał rząd do wysłania pomocy śmigłowcami.
Według wcześniejszych informacji, huragan poczynił największe spustoszenia na wybrzeżu Morza Karaibskiego, w które uderzył we wtorek z prędkością 260 km na godzinę, osiągając początkowo piątą, najwyższą kategorię w skali Saffira-Simpsona określającej potęgę huraganów.
W Nikaragui i sąsiednim Hondurasie poniosło śmierć ponad 130 osób, co najmniej drugie tyle zaginęło bez wieści. Szanse na ich odnalezienie są minimalne, a dokładny bilans ofiar będzie prawdopodobnie nie do ustalenia. Felix zniszczył lub uszkodził dziesiątki tysięcy domostw, ucierpiało co najmniej 50 tys. osób, głównie biednej ludności indiańskiej z plemienia Miskito. Rząd szacuje straty na kilkadziesiąt milionów dolarów.pap, em