Krystyna Romanowska: Lucy Letby, 32-letnia pielęgniarka z oddziału noworodków jednego ze szpitali w Chester. Dwa tygodnie temu skazana na dożywocie bez możliwości ułaskawienia i zwolnienia warunkowego. Udowodniono jest zabójstwo siedmiorga dzieci i usiłowanie zabójstwa sześciorga kolejnych. Otoczenie opisywało ją jako „najnormalniejszą w świecie”. Kochała swoich rodziców, hodowała koty, tańczyła salsę, angażowała się w akcje charytatywne swojego szpitala. Na pierwszy rzut oka zwykła, młoda kobieta. Nie wyglądała na osobę mającą problemy, a jednak w przypadku tak okrutnych zbrodni, szukamy wyjaśnienia w tym, że „na pewno była chora psychicznie”.
Milena Karlińska-Nehrebecka: Najpierw zastanowiłabym nad sformułowaniem „choroba psychiczna”. Ten anachroniczny, w kontekście obecnych systemów diagnostycznych, termin jest trochę zwodniczy. Obecnie od wielu lat w obowiązujących systemach diagnostycznych używa się pojęcia „zaburzenie psychiczne”, choć potocznie wciąż się mówi o „chorobach psychicznych”.
Badaczka seryjnych morderczyń, prof. Marissa Harrison, twierdzi, że 40 proc. z nich ma zaburzenie psychiczne. Słusznie natychmiast nasuwa się pytanie: „a co z pozostałymi 60 procentami”? Często „chorobą” czy zaburzeniem psychicznym nazywa się takie jednostki diagnostyczne jak zaburzenie urojeniowe, schizofrenię czy parafilię. Wymiar osobowości i zaburzeń osobowości jest mniej oczywisty, a on jest, moim zdaniem, kluczowy w dociekaniach nad psychiką zabójców.
Dziennikarze, opisują ją jako „sprawiającą wrażenie sentymentalnej”. Podczas rozprawy zaczęła płakać, gdy sąd pokazał zdjęcie pokoju dziecięcego z pluszakami, lampkami nad wezgłowiem łóżka. A jednocześnie z chłodem i dystansem opowiadała w sądzie o szczegółach zabijania dzieci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.